Jakiś czas temu ukazała się debiut autora Będzie bolało. Tym razem kolejny raz wracamy z nim na oddział, jednak w okresie Świąt. I kolejny raz wiele się dzieje.
Już na samym początku rozbawiła mnie kroplówka w kształcie rękawicy świątecznej, którą zobaczyłam na okładce i polecenia z tyłu książki i na skrzydełku. Gwarantuję, że się uśmiechniecie, gdy je przeczytacie. Wracając, jednak do samej lektury Świątecznego dyżuru.
Nie od dzisiaj wiadomo, że są zawody, które wymagają pełnej gotowości cały rok. Jednym z nich jest zawód lekarza. Warto pamiętać, że kiedy my zajadamy się przy stole, śmiejemy i spędzamy czas z najbliższymi, niektórzy mają świąteczny dyżur i ratują ludzkie życie. Jedną z tych osób przez kilka lat był Adam Kay, który po latach zdecydował się opowiedzieć o swoich Świętach i pokazać pomysłowość, brawurę a czasami głupotę ludzką. Wszystko to w lekkiej i zabawnej formie krótkiego dziennika.
Mimo tego, że Kay stara się ubierać w zabawne historie swoje szpitalne opowieści to jest to słodko-gorzki obraz pracy lekarzy. A pomysłowość ludzi czasami nie zna granic. Przypadki o jakich opowiada Kay z jednej strony bawią, a z drugiej nieco szokują. Poza zabawnymi opowieściami autor opowiada także o trudnych i bolesnych doświadczeniach, jak chociażby aborcja chirurgiczna ratująca życie matki. To właśnie te smutne momenty odciskają piętno nie tylko na pacjentach, ale też na lekarzach.
Świąteczny dyżur to z jednej strony lektura idealna na jesienny wieczór, lekka i z poczuciem humoru (zaznaczam, że czasem mocno czarnego). A z drugiej historia otwierająca oczy i będąca dosyć uniwersalną opowieścią o życiu lekarzy. Kay pokazuje nie tyle relacje na linii lekarz-pacjent, ale też opowiada o swoich kolegach po fachu przywołując rożne anegdoty.
W końcu kupiłem mu zestaw do stylizacji włosów składający się z pomady i wosku o zapachu drzewa sandałowego. Doktor Ribbons jest łysy.
Czy realia jakie opisuje Kay można przełożyć na Polskę? Myślę, że w pewnym sensie tak, zwłaszcza, jeśli chodzi o niektóre zachowania pacjentów. Uwierzcie mi, że wiele z ich pomysłów wprawi Was w osłupienie. Świąteczny dyżur to lektura na jeden wieczór. Czasem lekka, czasem smutna. Jedno jest pewne podczas tych Świąt na pewno pomyślę o lekarzach, którzy akurat są na dyżurze.