Znacie taki cytat, że życie jest jak pudełko czekoladek, bo nigdy nie wiesz ma co trafisz? I podobnie mam z książkami Pauzy. Zawsze zasiadam do nich z ciekawością, ekscytacją i nigdy nie wiem, czym tym razem mnie zaskoczą.
Ostatnio czytałam Zgiń, kochanie, jeszcze wcześniej mogliście przeczytać mi.in.: o Brudzie, Legendzie o samobójstwie, czy Pierwszym bandziorze. Tak właściwie to Wydawnictwo przyzwyczaiło mnie do dziwnych, pokrętnych, niepokojących i szalenie ciekawych opowieści. Także nieco się zdziwiłam Nocnym promem do Tangeru, bo to całkiem prosta i spokojna opowieść, niemniej niepozbawiona ładunku emocjonalnego.
Nocny prom do Tangeru to opowieść dwóch podstarzałych gangsterów, którzy czekając w porcie na córkę jednego z nich, a mówiąc dokładniej, którzy próbują ustalić miejsce jej pobytu. W tym czekaniu robią sobie swoisty rachunek sumienia, który pokazuje jakie wiedli życie i ile szans zmarnowali. Bo w ich wspomnieniach są dziwne relacje, alkohol, narkotyki, złe decyzje i mnóstwo smutku. W tej prostej opowieści jest pewnego rodzaju smutek, żal, rozgoryczenie, ale też te dobre wspomnienia, które wspominają bohaterowie. Całość podana we fragmentarycznej narracji składa się na ciekawą i specyficzną opowieść. I z jednej strony coś mnie w tej historii uwierało, a z drugiej chłonęłam ją strona po stornie. To lubię w takich opowieściach. Bo chciałabym Wa powiedzieć, że to banalna opowieść o tym, co przepinęło, błdach, które zawsze mają swoje konsekwencje, o poczuciu pustki.
Nocny prom do Tangeru to opowieść podstarzałych ludzi, którzy próbują opowiedzieć o swoim życiu, rozgrzeszyć się i w tym wszystkim dodać sobie otuchy, że jednak nie zmarnowali swojego życia. To gorzka, jednak nie pozbawiona cierpkiego humoru historia o przemijaniu, utraconych szansach i błędach młodości, które rzutują na całe życie. Lubię opowieści, które w swojej prostocie potrafią być nieoczywiste i mnie czymś zaskoczyć.