Kiedy ktoś pisze takie książki, lubię czytać. Kiedy ktoś pisze takie książki, lubię je kupować. Kiedy zdarza się przemoc, lubię patrzeć to kawał dobrej współczesnej powieści, w której nie brakuje absurdu i dystansu.
To moje pierwsze spotkanie z twórczością Kuby Wojtaszczyka i zapewne nieostatnie. W ciemno kupię jego kolejną książkę i koniecznie muszę nadrobić Portret trumienny. Styl, lekkie pióro, nieco prześmiewczy ton, absurdalne poczucie humoru i zdrowe podejście do wielu kwestii to główne atrybuty twórczości Wojtaszczyka. Celnie trafia w czułe punkty społeczeństwa, wytyka jego wady i nakreśla główne problemy.
Całej historii przewodzi niejako Witold Szpak, brytyjski arystokrata, który wychowywał się na wsi. Towarzyszy mu wyimaginowana Katarzyna, która spełnia rolę kucharki, gosposi i pokojówki w jednym. To właśnie Witold staje się osią historii i prowadzi nas jak Dante po współczesnym piekle bylejakości. Szara bylejakość, szarych ludzi w szarej rzeczywistości. Witold, by nieco podreperować swój budżet wynajmuje swa pokoje. Jeden z nich zajmuje para homoseksualna – Adam i Evan – którzy razem prowadzą kwiaciarnię. Drugi należy do Weroniki, przyszłej doktorantki polonistyki. W ich życiu zachodzi rewolucja w momencie pojawiania się informacji o szokującym czynie Radomira W. Młody artysta chcąc zabłysnąć stworzył w piwnicach swojej uczelni szokującą pracę składającą się z czterdziestu trzech trumien, w których umieścił chomiki. Wydarzenie to stało się punktem zapalnym rozważań o stanie polskiego szkolnictwa, rynku pracy i sytuacji społeczno-gospodarczej. Co więcej wydarzenie to sprawiło, że bohaterowie podjęli decyzje i dokonali czynów, które na zawsze odmieniły ich życie.
Nie mam pracy, jestem artystą, humanistą, nie chcę zapieprzać za grosze w beznadziejnym miejscu. Polska jest chujowa.
To właśnie problemy ludzi po studiach humanistycznych stanowią główny motyw książki. Młodzi ludzie, ambitni, z dyplomem w ręce zostają rzuceni na głęboką, kapitalistyczną wodę. Pracują na śmieciowych umowach, rzadko w zawodzie, za marne pieniądze. Od pierwszego do pierwszego. Byle jak, byleby przeżyć. Rodząca się frustracja często doprowadza ich do ostateczności. Nie od dzisiaj wiadomo, że szkolnictwo wyższe w Polsce wymaga reformy. Obecnie to linie produkcyjne, z których schodzą wymuskani studenci z dyplomem, dużą wiedzą teoretyczną (i to nie każdy), a minimalną praktyczną. Zderzają się z pracodawcami, którzy oczekują 10-letniego doświadczenia w zawodzie osób, które dopiero rozpoczynają swój start. Pierwszy kontakt z rynkiem pracy to swoisty kubeł zimnej wody. Generalnie sytuacja humanistów to punkt wyjścia to szerokiej analizy polskiego społeczeństwa, które boryka się z wieloma problemami.
Kiedy zdarza się przemoc, lubię patrzeć to powieść współczesna, w której czytelnik zachwyca się wpierw formą, a dopiero skupia uwagę na treści. Wojtaszczyk zadbał, by od jego książki trudno było się oderwać. Absurdalność sytuacji, przerysowanie bohaterów tylko potęgują marazm w jaki popadamy. To niezwykle trafna diagnoza społeczno-gospodarcza. Smutno tylko, że taka prawdziwa. Nasuwają mi się tutaj, kultowe już słowa Ferdynanda Kiepskiego: ” w tym kraju nie ma pracy, dla ludzi z moim wykształceniem”. Przerażające, że słowa ta przez tak wiele lat ciągle wydają się aktualne.
Jeżeli szukacie dobrej współczesnej powieści, w której autor nie boi bawić się konwencją sięgnijcie po najnowszą książkę Wojtaszczyka. Nie zawiedziecie się.