Strona głównaKsiążkiNatasza Socha - Rosół z kury domowej (2015)

Ostatnio opublikowane

Natasza Socha – Rosół z kury domowej (2015)

To nie jest książka wyłącznie dla kobiet. To książka o kobietach, którą powinni przeczytać również mężczyźni. Wówczas być może bardziej doceniliby pracę w domu swoich żon. Natasza Socha napisała mądrą i życiową książkę, która porusza tematy istotne, jednak często uznawane za powszednie i niewarte uwagi.

Kura domowa to gorsza wersja określania pani domu. Pani domu brzmi dumnie, z kolei kura domowa ma charakter pejoratywny. Podobny wydźwięk ma singielka, która zastąpiła, niekoniecznie pozytywnie odbieraną, starą pannę. Rosół z kury domowej to opowieść o czterech ukurzonych kobietach, które postanawiają zmienić swoje życie. Odważnie decydują się na gotowanie topless w weneckich maskach na twarzy. Bardzo ciekawy pomysł na fabułę, nieszablonowy i oryginalny. Jednak ważna jest nie sama fabuła a przesłanie jakie niesie Rosół z kury domowej. A pokazuje on życie wielu kobiet. Dążących do perfekcji, prowadzących idealne domy, stłamszonych przez swoich mężów, niedocenianych, z czasem pozbawionych ambicji zawodowych.

Wiktorię poznajemy w momencie, gdy zostawia ją mąż. Postanawia odciąć się od swojego dotychczasowego życia i wyjeżdża na niemiecką wieś. Tam poznaje trzy inne kobiety, które tkwią w martwych związkach. Czują się niedoceniane i wykorzystywane. Pomysł filmów o gotowaniu topless początkowo ich przeraża, jednak z czasem wyzwala w nich na nowo ich kobiecość. Mierzą się ze swoimi problemami i podejmują decyzje, na które wcześniej nie miały odwagi.

Rosół z kury domowej to opowieść o kobietach. Moim zdaniem powinien ją również przeczytać każdy facet. Zarówno ten, który już pełni rolę męża, jak również Ci, którzy do tej roli się przygotowują. Natasza Socha zwraca uwagę na istotną kwestię, często pomijaną w życiu codziennym. Od wieków to dziewczynki wychowuje się w przeświadczeniu, że kiedyś będą prowadzić swój dom, będą za niego odpowiedzialne, że to do nich należy dbanie i pielęgnowanie ciepła domowego ogniska. Mężczyzna ma za to dbać, by w domu niczego nie brakowało, ma pracować i zarabiać pieniądze. Współcześnie ta granica nieco się zaciera. Kobiety często prowadzą dom pozostając przy tym czynną zawodowo. Jednak by temu podołać potrzebna jest pomoc partnera. Prowadzenie domu to praca na cały etat, za którą nikt nam nie płaci. Wprost przeciwnie. Często pojawiają się sugestie, że siedząc w domu nic się nie robi. Takie zarzuty postawił też Wiktorii jej mąż, dodatkowo twierdząc, że należy jej się 20% majątku, gdyż wszystko kupili za jego pieniądze. Mężczyźni często zapominają ile pracy kosztuje nic nie robienie w postaci gotowania, sprzątania, prania, prasowania, mycia okien, odkurzania, przygotowania dzieci do szkoły, dbania o ogród. Nic nie robienie zajmuje prawdopodobnie tak mało czasu, jak mało miejsca w szafie zajmuje nie mam się w co ubrać, gdy szafa się nie domyka.

Socha przez pryzmat swojej opowieści chce wyjść naprzeciw kobietom, które czują się kurami domowymi w negatywnym znaczeniu tego określania. Pokazuje, że dążenie do perfekcji kosztem własnych ambicji nie jest dobrą drogą, zabija w nas chęć do życia i rozwoju. W dodatku w połączeniu z niedocenianiem, lekceważeniem i brakiem szacunku od najbliższej nam osoby może prowadzić do rozpadu związku. W dzisiejszych czasach zdarza się, że kobiety, które chcą pozostać samodzielne finansowo, które mają ambicje i dążą do ich realizacji, walczą o siebie i swoje prawa traktowane są jako feministki. Zupełnie niesłusznie. Jakie prawo ma mężczyzna oczekiwać od swojej wybranki, by zajmowała się wyłącznie domem i rodziną, by zrezygnowała ze swoich planów i marzeń?

Książka ta przeznaczona jest dla kobiet, które zdecydowały się zostać kurami domowymi, jednak z czasem nie do końca ta rola im odpowiada. Socha pokazuje, że czasem warto powiedzieć głośno o tym co czujemy, o tym co nas przerasta. Pokazuje, że nie warto za wszelką cenę pokazywać, że taka rola, w której często z braku wyboru, zostajemy obsadzone nam odpowiada i nas uszczęśliwia. To również książka dla mężczyzn, by docenili jak wiele pracy ich dziewczyny, żony, partnerki wkładają w prowadzenie domu. To nie jest lekka i przyjemna praca.

Natasza Socha napisała życiową i mądrą książkę. Mam wrażenie, że jej styl ewaluuje. Rosół z kury domowej napisany jest bogatszym językiem niż Maminsynek. Nadal czujemy lekkość a lektura jest przyjemna, jednak mam wrażenie, że autorka opisała wszystko piękniejszym językiem. Aczkolwiek nie brakuje wulgaryzmów, które nadają pikanterii wypowiedziom i idealnie podkreślają emocje.

Wiktoria nagle zrozumiała, co miała na myśli pani Iwona, mówiąc o potężnej sile drzemiącej w drzewach. Dwadzieścia minut sam na sam z dębem (nie licząc chwilowego towarzystwa starszego pana z psem) wyzwoliło w niej  nieprawdopodobne pokłady energii i wewnętrznej siły. To właśnie one kazały Wiktorii stanąć twarzą w twarz z Tymonem i patrząc mu prosto w oczy powiedzieć:

– Spierdalaj.

Głośno, wyraźnie i dobitnie, chociaż Wiktoria nigdy głośno nie klęła.

Twórczość Sochy nacechowana jest humorem i dystansem do życia, tym samym niweluje dystans między swoją twórczością a czytelnikiem. Nie mogę pominąć również rewelacyjnej okładki, na której jawi się sama autorka w weneckiej masce trzymając kurę. Idealnie pasuje do poruszanej tematyki. Jestem nią oczarowana. Niecierpliwie czekam na kolejną książkę, która wyjdzie spod pióra Nataszy Sochy. Lekko, z humorem, a przy tym życiowo i mądrze. Prowizoryczne i na pozór błahe tematy zostały dosadnie przedstawione dzięki czemu, mam taką nadzieję, wiele kobiet na nowo odnajdzie się w roli kury domowej skutecznie zatrzymując proces ukurzania.

 

Marta Mrowiec
Marta Mrowiec
Czyta, pisze, biega, chodzi po górach, ogląda mecze i słucha rapu. Nietypowo typowa kobieta.

Komentarze

Najczęściej czytane