To już 10 wpis z serii Nie chcę czytać! Tym razem proponuję Wam podróż w czasie bez opuszczania Ziemi razem z Adelaine. Wiecie o czym mówię?
Być wiecznie młodym i nieśmiertelnym. Każdemu z nas chociaż raz przyszła taka myśl. Obecnie niektórzy naukowcy twierdzą, że postęp nauki zapewni w przyszłości nieśmiertelność. Zamrażanie ciał, cudowne leki i enzymy, inżynieria genetyczna, osobowość zapisana w komputerze to tylko, niektóre z pomysłów. Zastanawialiście się jednak jakie konsekwencje miałoby spełnienie tego życzenia?Co stanie się, gdy faktycznie będziemy nieśmiertelni?
Adelaine w wyniku skomplikowanych zmian we własnym organizmie staje się nieśmiertelna. Jej wiek staje w miejscu a wygląd się nie zmienia, pomimo upływającego czasu. By jej sekret nie wyszedł na jaw nie może na dłużej osiąść w jednym miejscu, unika robienia sobie zdjęć i z nikim (poza córką) nie utrzymuje bliskich kontaktów. Jej życie to ciągła ucieczka przed światem. Czuje się bardzo samotna i zmęczona swoim życiem. Do czasu, gdy w jej życiu pojawia się Ellis Jones. Wtedy zwyczajnie się zakochuje i staje przed wieloma trudnymi decyzjami.
Blake Lively wcielająca się w tytułowa postać udowodniła, że jest gotowa na kolejne wielkie role. Powrót niezwykle udany zaliczył Harrison Ford, który pokazał, że nie jest mu pisane wyłącznie kino akcji. W Wieku Adeline gra on co prawda mały epizod, ale to właśnie jego emocjonalna kreacja ujmuje za serce i wzrusza. I chociażby właśnie dla niego warto zobaczyć Wiek Adeline.
Wiek Adaline to w głównej mierze romans. Baśniowa opowieść o ludziach, którzy muszą walczyć o swój związek, jednak podana w bardzo refleksyjnej formie. W tej opowieści musimy czytać między wierszami. Pozwala ona na wyciszenie, zmusza do przemyśleń dotyczących czasu, który jest nam dany, wyhamowuje pęd życia codziennego.