Strona głównaWywiadyPisząc tę książkę sama w pewien sposób szukałam pocieszenia, wywiad z Katarzyną...

Ostatnio opublikowane

Pisząc tę książkę sama w pewien sposób szukałam pocieszenia, wywiad z Katarzyną Misiołek

Wczoraj pisałam Wam o nowej książce Katarzyny Misiołek, a dzisiaj zapraszam Was na rozmowę z autorką.

Jesteś wszystkim, czego pragnę to książka, która powstała w trakcie trwania pandemii, porusza też Pani ten temat w niej. Jak sytuacja, w której się znaleźliśmy wpłynęła na Pani pisanie?

Początkowo fatalnie. Kiedy to wszystko się zaczęło, przez kilka tygodni nie byłam w stanie pisać. Byłam skupiona wyłącznie na tym, co wokół i zaniepokojona o bliskich. Spędzałam mnóstwo czasu w sieci śledząc napływające z całego świata informacje, oglądając setki wypowiedzi najprzeróżniejszych ekspertów  i usiłując poukładać sobie w głowie wszystkie te medialne doniesienia. Z czasem pojawiła się chęć powrotu do pisania i ucieczki w bezpieczny papierowy świat,  ale jednak moich bohaterów wrzuciłam w miejsce, w którym sama się znalazłam, czyli w sam środek pandemii. „Jesteś wszystkim, czego pragnę” to powieść o miłości dwójki ludzi, którzy zupełnie niespodziewanie znaleźli się na życiowym zakręcie. Koronawirus również nieco w ich losach namieszał, jednak jest on wyłącznie tłem budzącego się na kartach tej powieści uczucia. Bo Carla i Michał, mimo otaczającego ich chaosu po prostu się w sobie zakochują, a każda miłość ma to do siebie, że dodaje siły i niesie nadzieję na lepsze jutro. Ludzie zakochiwali się w sobie nawet w najtrudniejszych dziejowych momentach. Podczas powstań, wojen, rewolucji, nawet w obozach. Zawsze. Pisząc tę książkę sama w pewien sposób szukałam pocieszenia. Uczucie, które rodzi się między Carlą i Michałem pokazuje, że nawet w czasach, w których ludzie myślą wyłącznie o przetrwaniu, można znaleźć w sercu miejsce dla drugiego człowieka. W pierwszej chwili chciałam nawet tę książkę nazwać „Miłość w czasach korony”, bo jest pewnego rodzaju dziennikiem ludzi, którzy zupełnie niespodziewanie zostali rzuceni przez los w sam środek czegoś, czego nikt z nas, nawet w najkoszmarniejszych snach, chyba by się nie spodziewał, ale w końcu zdecydowaliśmy się z wydawcą na inny tytuł …  A wracając do pytania, obecnie pisanie znowu sprawia mi mnóstwo radości  – jest odskocznią od szarej pandemicznej rutyny i obietnicą kolejnych przeniesionych na papier historii, które (mam nadzieję!) poruszą serca moich Czytelników.           

Co będzie pierwszą rzeczą jaką Pani zrobi, gdy wszystko wróci do normalności i nie będą nas ograniczać żadne obostrzenia?

Chciałabym wtedy pojechać w jedno z miejsc, które od dawna pragnę zobaczyć, na przykład do Lizbony. Ale w pierwszej kolejności zaproszę na drinka wszystkich dalszych znajomych, z którymi ostatnio coraz bardziej urywa mi się kontakt. W moim przypadku pandemia sprawiła, że wiele z grona rzadziej widywanych osób gdzieś mi zniknęło z oczu. Szkoda i mam nadzieję, że uda się nam jeszcze odświeżyć te relacje. 

Ile mniej więcej pracuje Pani nad daną książką?

To zależy od książki. Na pewno dłużej pisałabym coś z historycznym tłem, bo sporo czasu zabrałoby mi zebranie samych materiałów do powieści. Książkę obyczajową piszę od dwóch, do trzech miesięcy, w zależności od tempa, jakie sobie narzucę i tego, co akurat mam dodatkowo na głowie, bo przecież pisząc jedną książkę promujemy jednocześnie poprzednie tytuły, robimy poprawki do jeszcze innych, czy zajmujemy się dziesiątkami codziennych obowiązków. Ale zazwyczaj są to jakieś dwa miesiące.   

Ma Pani już wypracowany jakiś schemat działania? Trzyma się Pani konkretnego planu powieści, czy raczej pisze pod wpływem chwili?

Zazwyczaj, siadając do pisania powieści, mam skonstruowany plan, który nazywam szkieletem fabuły, czyli oś z najważniejszymi wydarzeniami, które planuję opisać. Cała reszta, czyli wydarzenia poboczne, pojawienie się mniej znaczących bohaterów i pomysły na krótkie scenki, bądź dialogi, przychodzi w trakcie pisania. Ale bywa i tak, że cały zaplanowany początkowo szkielet biorą wszyscy diabli, bo wpadam na pomysł, który skierowuje historię na zupełnie inne tory i wtedy wiele rzeczy się zmienia. Powoduje to lekki chaos w mojej głowie, ale jednocześnie bardzo mnie cieszy to, że moi bohaterowie zaczynają żyć własnym życiem. Bywa, że planuję dla kogoś wątek poboczny, czy nawet początkowo chcę go zabić, ale nagle zdaję sobie sprawę, że ten bohater dużo wnosi do powieści, bądź jest zbyt charakterny na pozbycie się go i pozostawiam go przy życiu, rozwijając jego sylwetkę.

Gdyby Jesteś wszystkim, czego pragnę miało trafić na ekrany kin, to kogo widziałaby Pani w roli Carli i Michała?

Nie mam pojęcia i raczej wolę uniknąć podawania tu jakichkolwiek aktorskich nazwisk. Pisząc, wyobrażam sobie moich bohaterów po swojemu, a Czytelnicy, czytając, zapewne również stworzą sobie w głowach swoje własne wyobrażenia. I pozwólmy im na to.

A gdyby miała Pani możliwość wypicia herbaty z jednym ze swoich bohaterów (ze wszystkich książek) to kto by to był?

Myślę, że bardzo chętnie spotkałabym się z Moniką z powieści „Dziewczyna, która przepadła” i z jej siostrą Magdą. A z męskich bohaterów chciałabym sobie pogadać przy piwie z bohaterami kryminalnego cyklu : ”Stracone dusze”, a zwłaszcza ze starszym sierżantem Wojtkiem Kicińskim, ale nie tylko.   

A po jakie książki Pani chętnie sięga w wolnym czasie?

Najchętniej czytuję mocne i mroczne thrillery, dobrze napisane biografie i powieści obyczajowe z domieszką kryminału. Ostatnio zachwyciły mnie zwłaszcza „Żywica” Ane Riel i „Gdzie śpiewają raki” Delii Owens. Lubię też historie ocierające się o grozę; moje ostatnie odkrycie (dzięki podszeptowi koleżanki – Aśka W. dzięki!) to słowacki pisarz Jozef Karika. Jego powieści mają niesamowity klimat, to jest autor, który naprawdę potrafił mnie przestraszyć (zwłaszcza jego „Szczelina”). A ja nie jestem przecież jakoś szczególnie strachliwą czytelniczką… 😉 W kolejce do czytania czekają między innymi Hillary Jordan i jej „Błoto” oraz kolejna powieść Nadii Szagdaj, którą kiedyś poleciła mi Dorota Lińska – Złoch z bloga Przeczytanki i której pióro bardzo polubiłam. Ogólnie lubię jak jest mrocznie, tajemniczo i nieprzewidywalnie.     

Moja książka życia to…

Nie potrafię z tysięcy przeczytanych książek wybrać jednej…;) Zresztą każdy z tytułów wnosi przecież co innego. Jedne wzruszają, inne uczą życia, pokazują świat, czy niosą w sobie czyste piękno. Najlepiej pamiętam te, które czytałam będąc młodą dziewczyną, myślę, że to, co przeczytamy w młodości najintensywniej zapada nam w serca i rodzi największe emocje. Dlatego właśnie powinniśmy zachęcać do czytania dzieci i młodzież. Te lektury, które zachwycą w młodych latach zostają w naszych sercach na zawsze. 

Jakie trzy rzeczy zabrałaby Pani na bezludną wyspę?

Olbrzymią skrzynię pełną książek, kolejną z szampanem i duży namiot, bo jednak gdzieś się trzeba schować planując wieczór z bąbelkami i dobrą lekturą. 😉 

Pisze Pani aktualnie coś nowego, jeśli tak to może zdradzić kiedy możemy się spodziewać nowej książki?

Obecnie piszę książkę o trzydziestokilkulatce, która po niespodziewanym rozstaniu z wieloletnim partnerem wraca ze Szkocji do Trójmiasta i usiłuje od nowa poukładać sobie życie. Nie znam jeszcze dokładnej daty, ale myślę, że książka ma szansę ukazać się latem. Latem powinna również pojawić się na rynku szósta i ostatnia część kryminalnego cyklu „Stracone dusze” Darii Orlicz (pod tym pseudonimem piszę kryminały), więc mam nadzieję, że w wakacje będzie się sporo działo.

I na zakończenie, czego sobie Pani życzy w 2021 roku?

W 2021 roku życzyłabym sobie powrotu do tego, co jeszcze niedawno wydawało się nam oczywiste i wszystkim nam należne, czyli normalności. I bardzo bym chciała, żebyśmy zawsze pamiętali o radości z każdego dnia, bo życie właśnie nam pokazało, jak łatwo stracić coś, co uważało się za takie banalne, na przykład spacery bez maseczki. Więc niech już dobiją tego wirusa, pozwolą nam odzyskać radość życia i przestaną snuć w mediach katastroficzne wizje, jakimi od ponad roku na co dzień jesteśmy częstowani. Chcę spacerów, słońca, beztroski i uśmiechu na twarzach mijanych ludzi. Takie dzisiaj mam maleńkie, banalne życzenie… Bardzo dziękuję za rozmowę i ciekawe pytania! A Czytelników gorąco zachęcam do poznania losów Carli i Michała. Myślę, że ich polubicie. Ja bardzo ich polubiłam! 😉       

Marta Mrowiec
Marta Mrowiec
Czyta, pisze, biega, chodzi po górach, ogląda mecze i słucha rapu. Nietypowo typowa kobieta.

Komentarze

Najczęściej czytane