Strona głównaFelietonyPodryw na książkę, czyli na dwoje babka wróżyła

Ostatnio opublikowane

Podryw na książkę, czyli na dwoje babka wróżyła

Rafał z CzytamRecenzuje.pl dzisiaj zamieścił wpis z przymrużeniem oka dotyczący podrywu na książkę. Otóż zainspirował mnie do napisania krótkiej historii, jak to się mogło potoczyć. Co wy na to? 😉 

Jak zwykle byłam spóźniona. Niecierpliwie spoglądałam na zegarek, miałam spotkanie z klientem za 15 minut, a taksówka jak na złość nie chciała przyjechać. Jest. Nerwowo otworzyłam drzwi i rzucając torebkę na siedzenie podałam adres Wrzenia Świata. Do tej pory zastanawiałam się, dlaczego klient wybrał to miejsce, jakbyśmy nie mogli umówić się w moim gabinecie, jednak w myśl zasady klient nasz pan jechałam potulnie na umówione miejsce. Miałam 15 minut, by tam się dostać, co graniczyło z cudem. Niecierpliwie spoglądałam na telefon. I waśnie w tym momencie otrzymałam smsa. Pani Joasiu nie dam rady dzisiaj dotrzeć na miejsce. Możemy umówić się na jutro? Przepraszam. 

– Złe wieści? – zagadnął taksówkarz.

– A żeby pan wiedział.

– To co zmiana planów? – zapytał przyjaźnie.

– Nie. Proszę do Wrzenia Świata, skoro i tak miałam tam być to przynajmniej wykorzystam to popołudnie.

Gdy dotarłam na miejsce zachwyciłam się urokiem tej księgarnio-kawiarni. Mój pobyt w stolicy trwał stosunkowo krótko, w dodatku polegał głównie na pracy po 12 godzin, więc nie miałam czasu na odkrywanie takich miejsc. Usiadłam przy stoliku i czekałam. Właściwie sama nie wiem na co. Chyba chciałam nacieszyć się klimatem tego miejsca. Z zamyślenia wyrwał mnie kelner, który zbliżył się do stolika.

– Tamten pan ze stolika przy oknie postawił pani książkę – powiedział – Jeśli lubi pani literaturę faktu, może zechciałaby pani się do niego przysiąść?

Spuściłam oczy zawstydzona czerwieniąc się po czubki uszu. Jak dobrze, że na świecie istnieją jeszcze tacy mężczyźni. A nich mnie, pomyślałam i spokojnym krokiem udałam się w stronę stolika, przy którym siedział mężczyzna odpowiedzialny za postawienie mi książki.

Dalej historia mogła się potoczyć dokładnie jak pokazał Rafał. Możliwe jest jednak całkiem inne rozwiązanie. 

Spoglądałam to na tytuł, który nic mi nie mówił, to na kelnera, który oczekiwał zniecierpliwiony na moją reakcję.

– Proszę przekazać, że na kogoś czekam – powiedziałam uprzejmie wiedząc, że nikt się nie zjawi, gdyż mój klient właśnie odwołał spotkanie.

Kelner powoli odszedł, kątem oka widziałam, że mężczyzna od książki nieco się zasmucił. Cóż, przynęta trafiła na zły grunt a to, że znalazłam się we Wrzeniu Świata nie musiało oznaczać, że uwielbiam reportaże. Przynajmniej tyle udało mi się wyszperać w Internecie na temat tego miejsca. Powoli popijałam zieloną herbatę i myślałam nad planem jutrzejszego dnia. Miałam umówione trzy spotkania, każde w innej części Warszawy. Logistyczne wyzwanie. Już od dawna nie czułam się  źle z tym, że sama siedzę w kawiarni, czy wybieram się na film do kina. Kiedyś myślałam, że to katastrofa i ostatnie stadium samotności, teraz śmieję się z mojego podejścia za każdym razem, gdy gdzieś wychodzę sama. Kelner podszedł do mnie drugi raz z dosyć niepewną miną.

Najmocniej przepraszam, ale pan ze stolika przy oknie prosił, bym przekazał, że gdyby osoba, z którą się pani umówiła nie dotarła to on chętnie pani opowie o reportażach, jakie miał okazję czytać w ostatnim czasie.

Proszę grzecznie podziękować za propozycję, ale nie skorzystam – uśmiechnęłam się najładniej jak umiałam i wróciłam do swojego terminarza. Zielona herbata prawie wystygła, gdy brałam ostatni łyk. Praktycznie udało mi się zaplanować dni do końca tygodnia. Właściwie byłam wdzięczna swojemu klientowi, że odwołał spotkanie, gdyż dzięki temu miałam chwilę dla siebie i czas na uporządkowanie planów na ten tydzień. Wszystko byłoby dobrze, gdyby nie facet spod okna, który lustrował mnie swoim mądrym spojrzeniem, a jego mina mówiła, że łatwo się nie podda. Desperacja na twarzy kelnera osiągnęła apogeum. Z zawstydzeniem podszedł po raz trzeci i powiedział:

– Jak zapewne się pani domyśla, pan siedzący obok okna nadal nalega na chwilę rozmowy. Właściwie stwierdził, że nie musicie rozmawiać o reportażach inne gatunki też wchodzą w grę.

Cóż za łaskawy gest z jego strony, pomyślałam.

– W porządku – zaczęłam i zobaczyłam ulgę na twarzy kelnera – proszę przekazać, że poszerzenie gatunków na pewno sprawi, iż w końcu znajdzie jakąś kobietę, która zechce się do niego przysiąść.

– A idźcie w cholerę – wykrzyknął kelner – nie jestem linią telefoniczną i mam was po dziurki w nosie. Podejdź pan tu i to już – krzyczał kelner wskazując ręką na miejsce tuż przed moim stolikiem, a wszystkie oczy patrzyły raz na mnie, raz na faceta od reportażu.

Zmieszany, dosyć niechętnie zbliżył się do mojego stolika. Oddychaj głęboko, napominałam siebie w myśli. Może dosyć niefortunnie rozpoczęła się ta znajomość, ale gorzej przecież nie będzie. Poniosłam wzrok znad filiżanki i spojrzałam wprost w ciemnobrązowe oczy pana spod okna, jak nazwałam go w międzyczasie. Zobaczymy na co cię stać, pomyślałam z satysfakcją i pewniej na niego spojrzałam.

– To o jakim reportażu mi opowiesz? – zapytałam zaczepnie.

 

Jak potoczy się ta historia? Jesteście ciekawi? Dałybyście się poderwać w taki sposób? A może ktoś Was już w taki sposób próbował poderwać? 😉

 

Marta Mrowiec
Marta Mrowiec
Czyta, pisze, biega, chodzi po górach, ogląda mecze i słucha rapu. Nietypowo typowa kobieta.

Komentarze

Najczęściej czytane