Strona głównaWywiadyInspiruje mnie wszystko. Czasem wystarczy jedno zdanie, które ktoś wypowie mimochodem. Lub...

Ostatnio opublikowane

Inspiruje mnie wszystko. Czasem wystarczy jedno zdanie, które ktoś wypowie mimochodem. Lub sytuacja, której jestem przypadkowym świadkiem. Czyjaś rozmowa – wywiad z Magdaleną Knedler

Żartowałyśmy razem z Magdą, że wyszedł wywiad-rzeka. Tak to jest jak rozmawiają dwie gaduły 😉 Zapraszam Was zatem na wywiad z Magdaleną Knedler autorką książki Pan Darcy nie żyje.

Cóż większość kobiet ma słabość do Pana Darcc’ego. Ty również uległaś jego urokowi, czy wręcz przeciwnie nie znosisz go i dlatego postanowiłaś go uśmiercić w swojej książce?

Oczywiście, że uwielbiam pana Darcy’ego 😉 Pamiętajmy, że nie jego uśmiercam w swojej powieści, tylko aktora, który wciela się w tę rolę w najnowszej ekranizacji „Dumy i uprzedzenia”. Pan Darcy znany z powieści Jane Austen jest dla mnie jedną z najciekawszych kreacji literackich w ogóle, nie tylko w prozie dziewiętnastowiecznej. Daleko mu do ideału i właśnie to w nim lubię. Najciekawsi wydają mi się zawsze bohaterowie niedoskonali, z wadami, wkurzający, popełniający błędy – tylko tacy są prawdziwi. Nie lubię czytać o książętach z bajki i śpiących królewnach. A Darcy, mimo iż zmienia się pod wpływem miłości i wlepia maślane oczy w Lizzie, nie jest księciem z bajki. Przecież jak on jej się oświadcza po raz pierwszy, to jest tak okropny, niemiły, gruboskórny i w ogóle… ble… I w dodatku myśli, że postępuje dobrze! Jest zadufany w sobie, milczący, nie lubi pożartować, nie chce z nikim gadać, nie potańczy, nie uśmiechnie się… Przecież to wszystko brzmi fatalnie 😉 Dziś takiego typa można by określi uroczym mianem – burak. A i tak Darcy intryguje, prawda? Z każdą stroną coraz bardziej, aż w końcu go lubisz, może nawet kochasz. To jest właśnie moc kreacji. Stworzyć postać, która żyje własnym życiem. I to już dwieście lat. Darcy to ikona, fenomen. Chciałam się zabawić jego wizerunkiem, ale nie tylko wizerunkiem Darcy’ego w literaturze – także w popkulturze, w filmie. Z tym, co z Darcy’m zrobił Colin Firth w serialu „Duma i uprzedzenie” ’95. To kolejna moc kreacji – tym razem aktorskiej.

Nie mogę pominąć pytania odnośnie Dumy i uprzedzenia. Która z jej ekranizacji jest twoją ulubioną?

Serial z 1995 i film z 2005. I mam kłopot z wybraniem jednej, ponieważ film podoba mi się bardziej w sensie ogólnym – zdjęcia, scenografia, muzyka, wspaniała reżyseria, Keira Knightley jako Lizzie. Ale w serialu z kolei występuje Colin Firth, a on jest dla mnie „tym jedynym” Darcy’m. Postacią, która obok Lizzie ciągnie całą fabułę. To trudny wybór.

Pomysł na napisanie książki zrodził się w Twojej głowie siedem lat temu podczas zbierania materiałów do pracy magisterskiej. Już wtedy miałaś scenariusz na całą książkę czy pomysły przychodziły z czasem?

Nie miałam wtedy scenariusza, właściwie nie miałam nic. Tylko mglisty obraz aktora na tarasie angielskiego dworku. Oglądałam wiele materiałów z planów filmowych, rozmawiałam ze statystami, którzy pracowali przy „Dumie i uprzedzeniu” ’05, czytałam artykuły, słuchałam wywiadów – i spodobał mi się pomysł ulokowania ekipy filmowej w dworku, w którym miały miejsce zdjęcia. W Groombridge Place. To teraz sobie przypomnij, jak się nazywa mój powieściowy dworek – Bridebridge Hall. Groombridge – most pana młodego, Bridebridge – most panny młodej. Przypadek? Nie sądzę 😉 Ale siedem lat temu skupiłam się na napisaniu pracy magisterskiej, a później zajęłam się drugimi studiami i zaangażowałam w nauczanie wymowy scenicznej (bo to mój zawód). Wtedy nie myślałam o pisaniu tak na serio. Aż pewnego dnia wpadł mi do głowy… Tytuł 😉

W tym miejscu zapytam o warsztat pisarski. Niezwykle interesuje mnie kwestia rozwoju młodych pisarzy. Jak szlifujesz swój warsztat? Czytasz, piszesz? Co jeszcze?

Przede wszystkim czytam – bardzo dużo. Od lat piszę artykuły, ale to trochę inny język i sposób układania myśli, niż przy pisaniu powieści. Kiedy pracuję z aktorami nad dykcją i emisją głosu, często bawię się w improwizację i wymyślam własne wprawki do ćwiczeń. Mam tego całe mnóstwo. Jestem w ogóle bardzo wyczulona na potoczność, słucham, jak mówią ludzie wokół mnie, jakich używają kolokwializmów, jak zestawiają przekleństwa, jak akcentują. Na pewno zauważyłaś, że w mojej książce język potoczny jest bardzo ważny, a nawet nadrzędny. Uciekam od niego w opisach przyrody albo we fragmentach bardziej dramatycznych, ale zawsze wracam. Poza tym niezłą szkołą pisania jest dla mnie zawsze praca nad redakcją. A na redaktorki trafiłam wspaniałe. Wiele się od nich nauczyłam. Pomaga mi też myślenie o tym, że niewiele jeszcze umiem 😉 Staram się utrzymywać zdrowy dystans do pisania, brać do serca mądre uwagi. Wydaje mi się, że jeśli człowiek uważa się za nieomylnego, niczego już nie jest w stanie się nauczyć. I ostatnia rzecz – zrozumiałam, że bardzo często lepiej jest coś wykreślić, niż dopisać. Ale trochę mi to zajęło 😉 Wciąż nie jest idealnie 😉

A wena? Puste pojęcie czy faktycznie pod jej wpływem można napisać bardzo dużo? Odczuwasz ją? Jeśli nie to starasz się jej szukać?

Wena? Oj… Jest taki mem na Facebooku. Poeta z rozwianym włosem stuka czołem o blat biurka, a nad nim obłoczek ze słowami: „Stary, nie ty pierwszy. Wena to dziwka”. Przepraszam za przytoczenie tego nieeleganckiego słowa w Twoim salonie. Ale uważam, że to prawda. Wena to dla mnie taki moment – kwadrans, godzina, dzień, tydzień, miesiąc etc., kiedy po prostu lepiej się pisze. Być może chodzi tutaj o temat, który bardziej człowiekowi podejdzie, albo bohaterów, których łatwiej nam wykreować. Nie wiem, od czego to zależy. Ale wiem jedno – na tę całą „wenę” nie ma co czekać. Trzeba po prostu usiąść na tyłku i pisać. Kreślić, wściekać się, ale pisać. Najgorsze są długie przerwy. Teraz mam taki moment, w którym znienawidziłam pisaną przez siebie książkę, bo ciągle coś mnie od niej odciąga. A to praca, a to sytuacja rodzinna, a to redakcje dwóch nowych książek… Mam wrażenie, że nie postawię tej upiornej ostatniej kropki 😉 Ale oczywiście postawię. Prędzej czy później.

Co lub kto Cię inspiruje? Gdzie szukasz nowych pomysłów na teksty?

Inspiruje mnie wszystko. Czasem wystarczy jedno zdanie, które ktoś wypowie mimochodem. Lub sytuacja, której jestem przypadkowym świadkiem. Czyjaś rozmowa. Piosenka, którą słyszę w radiu (naprawdę – tak narodził się pomysł na jedną książkę). Obraz… Obrazy inspirują mnie chyba najmocniej. Uwielbiam przesiadywać w muzeach i galeriach, gapić się na obrazy, kręcić się w kółko, siedzieć godzinę przed jednym czy drugim malowidłem. Robię notatki i – jeśli to dozwolone – zdjęcia. Oglądam to później w domu, czytam swoje bazgroły. W muzeum/galerii uspokajam się i nakręcam jednocześnie. Potrafię tam przepaść na długo. Mój max to dziewięć godzin 😉

Gdybyś miała napisać kolejną książkę, w której na warsztat wzięłabyś inne dzieło to na jaką książę byś się zdecydowała?

Romea i Julię”. Mam już nawet pomysł 😉

Pracujesz obecnie nad nową powieścią? Możemy się spodziewać, że wkrótce przeczytamy kolejną twoją książkę?

Pracuję nad kolejną powieścią, ale w przygotowaniu do druku są już dwie. Na początku 2016 dla wydawnictwa JanKa wyjdzie książka pt. „Winda”, która ukaże nieco inne moje literackie oblicze. Ale wplotłam tu wątki, które można też skojarzyć z „Darcy’m” (pojawi się np. znowu „Sonata księżycowa” i wzmianka o „lekarskich” serialach 🙂 Akcja toczy się w moim rodzinnym Wrocławiu, a forma jest dość eksperymentalna, choć już w literaturze znana. To kilkanaście historii, które łączą się ze sobą i nawzajem dopełniają – „przewracają się” na siebie jak kostki domina. Poznajemy kilkunastu bohaterów z różnym zapleczem, przeszłością, doświadczeniami, mentalnością, językiem, planami na przyszłość. Jest tu m.in. młody Żyd z Wyspy Księcia Edwarda, krawcowa, która uczy się pisać haiku, para staruszków z zapadłej wsi, gdzie mieszkańcy wciąż mówią gwarą, była zakonnica z tajemniczą przeszłością, niedoszła pisarka cierpiąca na nerwicę natręctw, anorektyczka, Japonka z Kioto i chłopak, który trudni się…najstarszym zawodem świata. Wszyscy oni spotykają się we Wrocławiu, w betonowym bloku, w windzie. Żadna z tych „biografii” nie istnieje osobno.

Kolejna powieść, która również wyjdzie w przyszłym roku, ukaże się nakładem wydawnictwa Czwarta Strona. Spór o tytuł wciąż trwa 🙂 Mogłabym właściwie powiedzieć, że jest to kryminał, ale z rozbudowanym wątkiem obyczajowo-psychologicznym. W tej powieści zabieram czytelnika w podróż do Szwecji – do Ystad i Malmo, później na Półwysep Helski, a jeszcze później do Wenecji. To opowieść o byłej policjantce, która odeszła z pracy, kiedy jej mąż uległ poważnemu wypadkowi i został trwale sparaliżowany. Bohaterka musi jednak wrócić, bo wokół niej zaczynają się dziać dziwne rzeczy. Ściśle związane z osobą mordercy, którego kiedyś aresztowała. Nie są to powieści utrzymane w tak lekko-humorystycznym tonie, jak „Darcy”, ale z pewnością znajdą się i fragmenty do śmiechu. Sama lubię się śmiać i jeśli ktoś przynajmniej zachichotał nad „Panem Darcy’m”, to jest to dla mnie powód do radości. Teraz pracuję nad czwartą powieścią. Nie jest łatwo 😉

Pojawiają się pierwsze recenzje Twojego debiutu. Stresowałaś się przed premierą?

Bardzo. Ja ogólnie stresuję się wieloma rzeczami, nie jestem typem osoby, która niczym się nie przejmuje. Właściwie nadal odczuwam niepokój, mimo iż premiera już za mną. Ale podobno człowiek się uodparnia – na krytykę, na to, że nie każdemu spodoba się jego książka. Trudno przecież trafić w gust każdego czytelnika. To normalne. Trzeba się tylko z tym pogodzić.

Sama jesteś też recenzentką, więc niejako wiesz jak to wygląda z dwóch stron, potęgowało to strach przed premierą?

Oczywiście 😉 Mnie też niektóre książki się nie spodobały 😉 Chociaż, jeśli przeczytasz moje recenzję, to zobaczysz, że nie jestem okrutna. Kiedy powieść mi się nie podoba, staram się iść bardziej w stronę analizy, skupiam się na strukturze, na tym, co można wskazać, zacytować. Biorę pod uwagę konwencję, target itd. – dlatego często piszę pozytywne recenzje książek, które niekoniecznie trafiają akurat w mój gust, ale są dobre. I oczywiście wcale nie jest tak, że jeśli ktoś recenzuje książki, to sam pisze je bezbłędnie. To spojrzenie z zupełnie innej perspektywy 😉

W wielu recenzjach spotkałam się ze stwierdzeniem, że powinien powstać film na podstawie Twojego debiutu i przyznam, że się pod tym podpisuję. Myślałaś nad tym, by stworzyć na podstawie swojej książki scenariusz?

Może potrafiłabym napisać sztukę teatralną, ale nie potrafię napisać scenariusza. Choć owszem, znam zasady i niejeden scenariusz w życiu przeczytałam. Co do ekranizacji natomiast… 😉 Myślisz, że ktoś w Polsce zechciałby nakręcić taki film? Nie sądzę. W Polsce w ogóle nie kręci się zbyt wielu filmów, a „Pan Darcy” jakoś mi tutaj jednak nie pasuje. Kiedy zamykam oczy, widzę wciąż angielskie dworki i ogrody. Chyba że tam… ? 😉

Zastanawiałaś się nad umieszczeniem akcji w Polsce? Kto Twoim zdaniem z polskich aktorów wówczas mógłby wcielić się w rolę Pana Darcego i Elizabeth?

Nie mam pojęcia 😉 I tak szczerze – nie zastanawiałam się nad umieszczeniem akcji w Polsce. Choć nie zamierzam narzekać na swoją ojczyznę i uważam, że w Polsce jest wiele ciekawych miejsc, w których można by osadzić akcję, muszę przyznać, że lubię czasem stąd uciec. Uwielbiam podróżować. O właśnie – podróże też mnie inspirują 😉 I ciekawi mnie spojrzenie z zewnątrz – spojrzenie „obcego”/turysty – na przestrzeń, ludzi, zwyczaje. Lubię odkrywać nowe miejsca. Lubię o nich pisać. Lubię o nich czytać.

W informacjach o Tobie czytamy, że codziennie wstajesz o 5.11. Dosyć ciekawe przyzwyczajenie. Skąd taka godzina? Nie lubisz zbyt długo się wylegiwać w łóżku?

Codziennie, kiedy dzwoni budzik, mam ochotę trzasnąć nim o ścianę. Ale wstaję i jakoś potem leci. Wynika to chyba z konieczności zorganizowania kilku dziedzin życia tak, by nic się nie sypnęło i nikt nie ucierpiał. Niełatwo być osobą wielofunkcyjną i znajdować balans lub go dopiero szukać. Ale mnie trudno z czegoś zrezygnować. Muszę więc znaleźć czas na wszystko 😉 Co do wylegiwania – faktycznie, nie lubię tego.

Uwielbiasz dobre seriale. Jakie seriale oglądasz na bieżąco, które możesz polecić?

Na bieżąco to nie bardzo 😉 Ostatnio w związku z przeprowadzką mój czas jest jeszcze bardziej ograniczony niż zazwyczaj. Oglądam oczywiście „Grę o tron” i „Downton Abbey” (co wiadomo, jeśli się przeczytało moją książkę), ale też „True Detective”, „Wolf Hall”, „How to get away with murder”, „The Newsroom”. Z komedii bardzo lubię „Episodes” – to o małżeństwie brytyjskich scenarzystów, którzy wyjeżdżają do Stanów robić serial… Blisko tematycznie z moją książką, prawda? 😉

Zgadza się 😉 Nie mogę też pominąć tematu książek. Co czytasz na co dzień? Po jakie gatunki sięgasz? Które omijasz?

Mam zróżnicowane upodobania. Uwielbiam Alice Munro, Alaina Mabanckou, Iana McEwana, Katherine Webb, Zadie Smith. Z kryminałów Agathę Christie, oczywiście, i Conan Doyle’a. Ze Szwecji – Mankella. To on zaszczepił we mnie miłość do Ystad. Z klasyki – Williama Thackeraya („Rodzina Newcome’ów” to jedna z moich ulubionych powieści, szkoda, że nikt jej w Polsce nie wznawia – nie chcesz wiedzieć, jak wygląda mój egzemplarz z antykwariatu…), Jane Austen (oczywiście), Edith Wharton, Thomasa Hardy’ego, Jamesa Joyce’a, Franza Kafkę (wolę „Zamek” od „Procesu”). Uwielbiam również literaturę latynoamerykańską – „Królestwo z tego świata” Aleja Carpentiera to kolejna z moich ulubionych powieści, czytałam ją kilkanaście razy. A w „Latach z Laurą Diaz” Carlosa Fuentesa fascynują mnie płynne przejścia w narracji szkatułkowej. Czytelnik dopiero po chwili orientuje się, że śledzi wydarzenia z zupełnie innej perspektywy, niż jeszcze przed sekundą. Tak, wiem, ekscytują mnie dziwne rzeczy…

Jaka książka zrobiła na Tobie ostatnio ogromne wrażenie, którą możesz mi polecić oraz moim czytelnikom?

To trudne pytanie, bo jest kilka. Zależy o jakim gatunku mówimy. Ale może wybiorę jedną – ostatnio odkryłam książkę „Zdobywam zamek” Dodie Smith. To niezwykła opowieść o młodej dziewczynie-marzycielce, która wraz z rodziną mieszka w starym zamku. Zamek oczywiście nie jest wcale bajkowy – wszystko się sypie, a rodzina ma długi, bo ojciec-pisarz przeżywa właśnie kryzys twórczy. Oczywiście zjawia się młody mężczyzna, w którym zakochuje się bohaterka – po raz pierwszy w życiu, na zabój. Genialna powieść inicjacyjna, charyzmatyczna narratorka, wspaniały nastrój… Kilka lat temu widziałam film na podstawie tej książki, ale pierwowzór literacki to było dopiero odkrycie. Wiesz zapewne, że Dodie Smith napisała później „101 dalmatyńczyków”… 😉

Uwielbiasz też morze zwłaszcza kiedy jest zimno i wieje wiatr. Przyznam, że nietypowo. Zazwyczaj wszyscy uwielbiają morze ze słoneczną pogodą. Masz swoje ulubione miejsca nad morzem, w które jeździsz?

Oczywiście – Hel. Tam zawsze wieje i prawie zawsze jest zimno, zwłaszcza pod koniec sierpnia 😉 Uwielbiam Hel. Kiedy spędzam tam urlop, zawsze jest to wypoczynek bardzo aktywny, czyli dużo chodzenia, pływania, jeżdżenia na rowerze. Z plaży są dosłownie dwa kroki do lasu. Hel to takie miejsce, które z uwagi na swoją historię wciąż kryje wiele tajemnic. Trochę o tym będzie w mojej kolejnej książce… 😉

Marta Mrowiec
Marta Mrowiec
Czyta, pisze, biega, chodzi po górach, ogląda mecze i słucha rapu. Nietypowo typowa kobieta.

Komentarze

Najczęściej czytane