Strona głównaWywiadyTrzeba przestawić swoje myślenie z „jestem stara i pomarszczona” na „no dobrze,...

Ostatnio opublikowane

Trzeba przestawić swoje myślenie z „jestem stara i pomarszczona” na „no dobrze, to teraz drugie pół życia przede mną! – wywiad z Nataszą Sochą

Jakiś czas temu mogliście przeczytać recenzję Hormonii, a jeszcze wcześniej mój pierwszy wywiad z Nataszą Sochą. Dzisiaj zapraszam Was na kolejną rozmowę.

Hormonia jest przede wszystkim dedykowana kobietom. To opowieść o tym co przeraża wiele z nas. Menopauza, klimakterium spotykamy różne nazwy. Zamysłem Hormonii było pokazanie, że ten okres może być równie udany jak całe dotychczasowe życie?

Większość książek pokazuje bohaterki młode, piękne, jeszcze w blokach startowych do przygody pt. życie. Korciło mnie, żeby napisać powieść o kimś, kto nie jest idealnym „towarem marketingowym”. Kto dobija do półmetka, ma zmarszczki, dorosłe dziecko i pierwsze objawy menopauzy. Bo przecież każda z nas i każda z tych pięknych, młodych kobiet, prędzej czy później znajdzie się w tym samym punkcie. Będzie miała te same uderzenia gorąca, ten same huśtawki nastrojów i nieporadność emocjonalną. To wszystko jednak nie świadczy o tym, że nasze życie się kończy. Ono się zmienia. I tylko od nas zależy, czy na na lepsze.

Mam wrażenie, że menopauza i w ogóle wiek kobiet zaczyna być tematem tabu. Im jesteśmy starsze co raz trudniej mówić o wieku. Chciała Pani zachęcić kobiety do tego żeby nie wstydziły się swojego wieku i potrzeb?

Dzisiaj na szczęście to już nie jest taki temat tabu, jak kiedyś. Dzisiaj 40 i 50-latki mają coraz więcej do powiedzenia. Nie chowają się pod byle jaką sukienką i spaloną trwałą. Nie zamykają w kuchni, a na zewnątrz wychodzą tylko po zakupy. Współczesne, dojrzałe kobiety jeśli tylko zechcą, mogą być piękne, apetyczne i seksowne. Oczywiście, zawsze znajdzie się jakiś kretyn, który wypomni nam wiek, ale pamiętajmy, że lepiej być starym niż głupim.

A jak jest z mężczyznami. Łatwiej radzą sobie z andropauzą? Badała Pani to zjawisko u płci przeciwnej? Zastanawiała się nad tym podczas pisania Hormonii?

Mężczyźni często wyśmiewają się z naszego hormonalnego tańca, z naszych zespołów napięcia przedmiesiączkowego i tak zwanych histerii. Tymczasem medycyna zna również termin „męskie przekwitanie” czyli inaczej andropauza, która zaczyna się po 50. roku życia i związana jest ze stopniowym obniżaniem poziomu androgenów, estrogenów, hormonu wzrostu i melatoniny. A zatem podobny hormonalny chaos, któremu towarzyszy drażliwość, bezsenność, spadek libido, ubytek tkanki mięśniowej na rzecz wzrostu tkanki tłuszczowej. I to zdarza się zdecydowanie częściej niż przysłowiowy zakup czerwonego ferrari czy poderwanie zgrabnej blondi. Ale mężczyźni za nic się do tego nie przyznają.

Główna bohaterka próbuje opanować swój lęk przed starzeniem się. Można ten lęk oswoić? Spojrzeć na siebie przychylnym wzrokiem w każdym wieku?

Trzeba przestawić swoje myślenie z „jestem stara i pomarszczona” na „no dobrze, to teraz drugie pół życia przede mną!”. Zastanówmy się co z tą drugą połową zrobić. Przespać? Przesiedzieć w fotelu? Katować się odbiciem w lustrze? To nie wiek jest ograniczeniem, ale nasze fobie. Nasz strach przed tym, że coś nie wypada, nie wolno, nie można. Tylko kto o tym decyduje? Dlaczego 80-letnia babcia nie może zapisać się na jogę albo kurs tanga? Jeśli naprawdę chcemy dobrze przeżyć nasze życie, to przestańmy się go bać.

hormonia

Ponadto jest silnie związana ze swoją matką, mimo że to dojrzała kobieta. Podobnie jak bohater Maminsynka. Skąd pomysł na takie kreacje bohaterów?

Z obserwacji codzienności. Lubię pisać o tym, co rzuca mi się w oczy, co mi przeszkadza, martwi, intryguje. Dlatego mało u mnie miłosnych historii o patrzeniu sobie w oczy i wzdychaniu do partnera. Sama nie lubię takiej literatury, nie cierpię romansów o niczym. Miłość powinna być tłem do czegoś ważniejszego, co chcemy pokazać, czym chcemy zafrapować czytelnika. A ludzie i otaczający nas świat są najlepszymi tematami dla każdego pisarza.

Kalina ma swoją listę rzeczy do zrobienia w życiu. Czy Pani ma podobną listę? Jeśli tak to co na niej znajdziemy? Jeśli nie to co chciałaby Pani na taką listę wpisać?

Fizycznie takiej listy nie posiadam, ale na pewno jest wiele rzeczy, które jeszcze chciałabym zrobić. Chciałabym na przykład pojechać sama na wakacje. Ale nie dlatego, że mam dość swoich bliskich ;-), tylko w ramach przełamywania własnych lęków. Okropnie nie lubię sama podróżować, bo zawsze boję się, że wydarzy się coś złego, coś nieprzewidzianego, włącznie z atakiem krokodyla. Chciałabym też nauczyć się pływać na desce surfingowej. I to jest mój plan na najbliższe wakacje.

Jesienią ukaże się też kontynuacja losów Kaliny. Ile części przewiduje Pani napisać w ramach tej serii?

Na pewno będą trzy tomy, choć w głowie kiełkuje pomysł na czwarty. Pod koniec września trafi do księgarń „Dziecko last minute” z cudowną okładką Najki (Najka Photography), a w przyszłym roku 3 część serii, czyli „Kobiety ciężkich obyczajów”. W międzyczasie jeszcze ukaże się książka-niespodzianka, ale na razie nie będę o niej mówić, bo nie wiem czy zdążę, a potem chciałabym napisać powieść o sile miłości matki do dziecka. Sile, która jest w stanie pokonać każdy wyrok losu.

W naszej ostatniej rozmowie pytałam o wydanie Pani książek na rynku niemieckim, wtedy nie chciała Pani zapeszać. Czy teraz coś się zmieniło w tej kwestii?

Zmieniło, jestem bliżej niż dalej, ale ciągle na tyle daleko przed metą, że jeszcze nie będę się chwalić. To trochę jak ze sportem – wszyscy widzieli już złoty medal na szyi Małachowskiego, a tu tymczasem przyszedł Niemiec (nomen omen) i zgarnął mu złoto sprzed nosa. 😉 Dlatego odczekajmy do ostatecznego podpisu na umowie.

Wracając na chwilę do wcześniejszych książek. Przyznam, że Awaria małżeńska napisana wraz z Magdaleną Witkiewicz była strzałem w dziesiątkę. Planują Panie jeszcze jakaś wspólną książkę?

Nie, to był taki jednorazowy pomysł i fajnie, że się udał.

Trudniej tworzy się w duecie?

Chyba tak, bo każdy ma nieco inną wizję książki, inny styl pisania i samej pracy. Ale to ciekawe doświadczenie.

Pozostając w temacie książek. Czas wakacji to także czas wakacyjnych lektur. Jakie książki poleca Pani na urlop?

Na pewno „Sanatorium pod zegarem” Lilki Fabisińskiej, absolutnie cudowna książka! „Lawendowy pokój” Niny George, bo to jedna z piękniejszych książek jakie czytałam, „Biała Rika” Magdy Parys – mądra, życiowa i tematycznie mi bliska. Zaczęłam też czytać „Były sobie świnki trzy” Olgi Rudnickiej i muszę przyznać, że autorka zdecydowanie zaczyna wychodzić na prowadzenie w kategorii „komedia kryminalna”.

Recenzja Hormonii dostępna pod linkiem.

Marta Mrowiec
Marta Mrowiec
Czyta, pisze, biega, chodzi po górach, ogląda mecze i słucha rapu. Nietypowo typowa kobieta.

Komentarze

Najczęściej czytane