Ostatnio opublikowane

Klub filmowy #4

Kwietniowy klub filmowy rozpoczął się od seansu debiutu fabularnego Wieża. Jasny dzień. Miało być wielkie kino, niestety film mnie srogo rozczarował. Dlaczego? O tym we wpisie.

Wieża. Jasny dzień film, który zebrał wiele pochlebnych opinii mnie rozczarował. Zastanawiam się dlaczego i myślę, że główny problem tkwi w tym, że reżyserka chciała pokazać wszystko w jednym filmie i wyszedł kompletny przerost formy nad treścią. Sama opowiedziana historia zawiera obraz polskiej rodziny jakich wiele, z sekretami, tajemnicami, niewypowiedzianymi żalami. Dwie siostry, brat, chora matka i przygotowania do Pierwszej Komunii Świętej. Jedna z sióstr metafora tej dobrej i oddanej, druga zagubiona, borykająca się z jakaś chorobą psychiczną (przynajmniej takie odnosi się wrażenie). Film surowy, niepokojący, stanowiący mieszankę thrillera psychologicznego z elementami grozy, horroru, czy nawet realizmu magicznego. Dla mnie zdecydowanie za dużo wszystkiego, zupełnie niezrozumiałe zakończenie, w którym na siłę doszukujemy się symboliki. Pomysł był interesujący, niestety po drodze coś poszło jednak nie tak. Dłużył się, kadry z tak zwanej ręki rozpraszały a do tego zabrakło jakiejś głębszej konkluzji.

Kolejny seans to film francuskiej produkcji Jeszcze nie koniec. Pokazujący przemoc w rodzinie zarówno psychiczną jak i fizyczną. Punktem wyjścia do opowiedzenia tej historii staje się rozwód, w którym kartą przetargową zostaje najmłodszy syn. Chłopak za wszelką cenę stara się ochronić matkę przed okrutnym ojcem, sam stając się niejako jego ofiarą. Film pokazuje do czego zdolny jest człowiek, jak wiele krzywd może wyrządzić nam ktoś kogo uważaliśmy za bliską nam osobę oraz niemoc dzieci wobec czynów swoich rodziców. O przemocy w rodzinie mówi się mało, osoby, które jej doświadczają zazwyczaj boją się prosić o pomoc, dlatego tym bardziej ważne jest poruszanie takich tematów. Jeszcze nie koniec. Akcja filmu jest dosyć niespieszna, skupiająca uwagę głownie na emocjach, jednak samo zakończenie mnie zaskoczyło i przyznam, że nie spodziewałam się takiej dynamiczności i przebiegu wydarzeń. Jeszcze nie koniec zmusza do myślenia i refleksji, pokazuje, że na przemoc każdego rodzaju należy reagować już od samego początku a nie w momencie, gdy może być już za późno.

Kolejny seans to tegoroczny zwycięzca Oscara w kategorii najlepszego scenariusza adaptowanego. Mowa o filmie Luci Guadagnino Tamte dni, tamte noce. Tutaj też mam mieszane uczucia. Z jednej strony film bardzo mądry, o tolerancji, miłości, poszukiwaniu siebie, wolności i akceptacji. Z drugiej trochę przegadany, zbyt rozwlekły. Zdaję sobie sprawę, że jego klimat tworzy właśnie ta niespieszność, znaczenie każdego słowa, każdego nawet najmniejszego gestu i dotyku. Cała historia jest misternie utkana, bezpretensjonalna i czasami wręcz swojska przełamująca temat tabu. Czegoś zabrakło i mam niedosyt.

Ostatnim kwietniowym seansem był francuski Happy end, na który nie udało mi się wybrać, jednak jak tylko będę miała okazję na pewno nadrobię. Oglądaliście, któryś z tych filmów? 😉

Marta Mrowiec
Marta Mrowiec
Czyta, pisze, biega, chodzi po górach, ogląda mecze i słucha rapu. Nietypowo typowa kobieta.

Komentarze

Najczęściej czytane