Strona głównaBrak kategoriiNie jest lekko, ale co to za przygoda, gdy wszystko idzie jak...

Ostatnio opublikowane

Nie jest lekko, ale co to za przygoda, gdy wszystko idzie jak po maśle?, wywiad z Małgorzatą Lis

Ostatnio opowiadałam Wam o Kwiatowej 18, a dzisiaj zapraszam na rozmowę z autorką.

Wywiad – Małgorzata Lis

Kwiatowa 18 to poruszająca historia, jak Pani trafiła do Żarek, czy to był przypadek?

    Teściowa mojej siostry ma dom w Żarkach, który teraz służy już tylko jako letniskowy. Byłam tam z dziećmi na wakacjach. Ale wówczas, przy dwójce maluchów, nie miałam głowy do historii i miejsc pamięci. Mimo to ziarno zostało zasiane i wzrosło po kilkunastu latach.

    Skąd czerpała Pani wiadomości o tej miejscowości?

    Najważniejszym źródłem były dla mnie wspomnienia żarczan, zebrane w książce Wioletty Weiss „Pozostało nas tak niewielu”. Korzystałam też z licznych z opracowań znalezionych w internecie i w bibliotece. Bardzo mi pomógł wywiad, który przeprowadziła ze swoją babcią moja siostrzenica.

    Jeden z bohaterów dąży do upamiętnienia osób, które wówczas zginęły w Żarkach, czy obecnie jest tam jakieś miejsce, które to upamiętnia?

    Cały Szlak Kultury Żydowskiej jest swoistym pomnikiem pamięci żareckich Żydów i tych, którzy pomagali. Takiej izby pamięci, jaką chciał stworzyć bohater powieści, z tego, co wiem, to nie ma, choć pamięć o bolesnej historii jest pielęgnowana, choćby w lokalnych szkołach.

    Historia Ireny i Abrama jest wyjątkowa, ale niezwykle bolesna, czy brała Pani pod uwagę by ich losy potoczyły się inaczej?

    Chciałam, by powieść była prawdziwa, a niestety większość Żydów zginęła. Z trzytysięcznej społeczności pozostało kilkadziesiąt osób. Również ci, którzy pomagali, nierzadko tracili życie. To chciałam pokazać, więc nie brałam pod uwagę innego scenariusza.

    Która z postaci całej serii stała się Pani najbliższa?

    Trudno powiedzieć. Magda jest mi bliska, bo spędziłam z nią najwięcej czasu, Justyna, bo też jest matką wielodzietną, Mariusz, bo historyk, Abram, bo bardzo przeżywałam okrucieństwo Holokaustu, itd. Każdy więc inaczej stał mi się bliski. Niełatwo mi było opuścić Kwiatową.

    Czy łatwiej pisało się Pani tę część współczesną, czy historyczną?

    Dotąd pisałam współczesne obyczajówki, więc lepiej się czułam w wątku Magdy. Ten historyczny, nie dość, że okazał się bardziej wymagający merytorycznie, to jeszcze trudny emocjonalnie. Nie znaczy to jednak, że nie wrócę do powieści z historią w tle.

    Muszę przyznać, że Magda ma bardzo bogate życie towarzyskie. Od początku miała Pani dla niej wybranego mężczyznę, czy to się zmieniało w trakcie pisania?

    Rzeczywiście, Magda skacze z kwiatka na kwiatek, ale proszę zauważyć, że dzisiaj lansuje się taki styl życia: bez stałości, bez zobowiązań, w oparciu o porywy serca. Tak naprawdę jednak nasza bohaterka pragnie prawdziwej miłości. Odkrywa ją, zagłębiając się w historii Irki. Trochę się wahałam, kogo Magda ostatecznie wybierze, ale historia tak się potoczyła, że nie mogło być inaczej.

    To pierwsza powieść historyczna, którą Pani napisała, czy w przyszłości możemy liczyć na kolejną?

    Na razie nie myślę o powieści w całości historycznej, ale z dwiema liniami czasowymi – jak najbardziej. Mam już jedną, jak to się mówi, rozgrzebaną, więc myślę, że nie poprzestanę na Kwiatowej 18.

    Czy pisanie dużo zmieniło w Pani życiu?

    Oczywiście, że tak. Odkryłam nową pasję, rozwijam się językowo, poznałam wielu wspaniałych ludzi, odwiedziłam ciekawe miejsca. Dużo dobrego się wydarzyło, ale niestety doświadczyłam też przykrych rzeczy. Przekonałam się, że w dzisiejszym świecie książka to produkt i bez reklamy i prężnego działania się w social mediach ciężko zdobyć czytelnika. A te działania są mi obce. W końcu jestem pisarką, a nie marketingowcem, choć niektórzy autorzy umieją łączyć te dwie role. Ja nie potrafię. Doświadczyłam też ludzkiej złośliwości, bezpodstawnego hejtu i obojętności. Nie jest lekko, ale co to za przygoda, gdy wszystko idzie jak po maśle?

    I na koniec zapytam o to, czego życzy sobie Pani jaki autorka?

      Chciałabym, by moje książki zapadły głęboko w czytelnicze serca. By to, co zamierzałam przekazać między wierszami, zostało dobrze zrozumiane. Oddanych czytelników już mam, za co jestem wdzięczna, ale – wiadomo – zawsze może być ich więcej. Wena i czas na pisanie też u mnie w cenie. No i tak przyziemnie: tysięcy sprzedanych egzemplarzy.

      Marta Mrowiec
      Marta Mrowiec
      Czyta, pisze, biega, chodzi po górach, ogląda mecze i słucha rapu. Nietypowo typowa kobieta.

      Komentarze

      Najczęściej czytane