Strona głównaWywiadyNie chciałam, żeby była to przewidywalna lektura, wywiad z Hanną Cygler

Ostatnio opublikowane

Nie chciałam, żeby była to przewidywalna lektura, wywiad z Hanną Cygler

Parę dni temu opowiadałam Wam o najnowszej książce Hanny Cygler, a dzisiaj zapraszam Was na rozmowę z autorką.

Fot. Dawid Grzelak

Córki tęczy to przewrotna i zaskakująca opowieść, od początku wiedziała Pani, że w takim kierunku zostanie poprowadzona akcja? Miała Pani plan pisania, którego się trzymała?

Przewrotna? Chyba nie! To niektóre postaci bywają przewrotne! Ale cieszę się z epitetu „zaskakująca”. Czyli moja koncepcja książki się udała. Nie chciałam, żeby była to przewidywalna lektura. Oczywiście, zawsze mam konkretny pomysł na powieść i zanim przystąpię do pisania, sporządzam konspekt, którego się trzymam. Czasem zmieniam jakieś detale, opisy, a nawet imiona bohaterów.

Skąd w ogóle pomysł na taką historię? Ile ją Pani pisała?

Już podczas pracy nad książką „Po cudze pieniądze”, w której opowiadam o południu Afryki z początku dwudziestego wieku, myślałam o napisaniu współczesnej powieści obyczajowej o tym zakątku świata. Namawiała mnie zresztą do tego przyjaciółka, kiedy dzieliłam się z nią swoimi wrażeniami z pobytu w RPA. Przez dłuższy czas szukałam klucza do tej książki, aż w końcu, gdy udało mi się go znaleźć, napisałam ją w ponad pół roku.

Wróćmy do początków. Pamięta Pani swój debiut? Czy na początku drogi pisarskiej zrobiłaby Pani coś inaczej, podjęła inne decyzje?

Doskonale pamiętam wydanie mojej pierwszej książki „3 razy R”, którą de facto była siódmą (!)napisaną przeze mnie powieścią. Byłam wówczas taka szczęśliwa. Udało mi się spełnić moje największe marzenie i postawić własną książkę na półce. Nie, chyba niczego bym nie zmieniała.  W sumie – mimo początkowych trudności – wszystko nie najgorzej się ułożyło.

Gdyby nie pisanie to…?

Miałabym więcej czasu na kontakty towarzyskie. Nie miałabym też kłopotów z kręgami szyjnymi od wiecznego tkwienia przy komputerze. Ale pewnie cały czas by mi czegoś w życiu brakowało.

Wydała już Pani wiele książek, co w tym momencie jest dla Pani najtrudniejsze w całym procesie powstawania książki?

Chyba środek. Kiedy zaczynam pisać, to ruszam z kopyta i włączam piąty bieg. Droga jest prosta i równa, ale po pewnym czasie pojawiają się ostre zakręty i stromizna. Losy bohaterów się komplikują, wątki się rwą i traci się świeżość spojrzenia na całą tę układankę. Wówczas trzeba zwolnić. Często w strachu, czy dojedzie się na czas i czy w ogóle dojedzie. Kiedy ten trudny odcinek ma się za sobą, można ponownie przyspieszyć lub zastanowić się nad wybraniem innej drogi, która doprowadzi nas do celu.

Zagląda Pani na portale z recenzjami i czyta opinie o swoich książkach?

Staram się już nie zaglądać, bo zbyt wiele głupstw na nich widziałam i to niekoniecznie związanych z moimi książkami. Dlaczego miałabym liczyć się ze zdaniem osoby, która zatajając w sieci swoją tożsamość, sączy jad. I nie mówię tu o sytuacji, w której ktoś wyraża krytyczną opinię. Myślę tu o bezpardonowym hejcie i posługiwaniu się nieprawdą.  Autorzy takich pseudorecenzji nie ponoszą za swoje słowa żadnych konsekwencji i – jak coraz częściej bywa – wcale im nie wstyd za wypisywane bzdur i obelg, a wręcz przeciwnie – czują się tym wyróżnieni. Natomiast bardzo cenię sobie zdanie czytelników, zarówno tych, którzy znają się na literaturze i piszą o niej pod swoim nazwiskiem, np. na Facebooku, jak i tych, którzy przychodzą na spotkanie autorskie ze mną.

Gdzie będzie można się z Panią spotkać w najbliższym czasie? Są już ustalone daty spotkań autorskich?

Mam nadzieję, że będę mogła spotkać się z Państwem z okazji premiery „Córek tęczy” w Warszawie, jak również 29 października na Krakowskich Targach Książki na stoisku Wydawnictwa Luna.

Po jakie książki sięga Pani najczęściej? Ma Pani jakichś swoich ulubionych autorów lub autorki?

Czytam bardzo różną literaturę. Od wysokiej po zwykłe czytadła. Ostatnio zaczytuję się w książkach Deona Meyera, afrykanerskiego twórcy literatury kryminalno-sensacyjnej. Tych ulubionych autorów mam coraz więcej, staram się dodawać do mojej listy kolejnych. Ale ostatnią moją miłością są audiobooki. Słuchając ich w językach obcych, mogę połączyć przyjemne z pożytecznym. A poza tym zapoznać się ze światowymi nowościami. Ostatnio mam jednak wrażenie, że książek jest zbyt wiele.

Trzy rzeczy bez których nie potrafi Pani się obejść to…?

Ludzie, książki i mój komputer.

Fot. Dawid Grzelak

Marta Mrowiec
Marta Mrowiec
Czyta, pisze, biega, chodzi po górach, ogląda mecze i słucha rapu. Nietypowo typowa kobieta.

Komentarze

Najczęściej czytane