Anioł na śniegu to kontynuacja Czterech płatków śniegu autorstwa Joanny Szarańskiej. Muszę przyznać, że to bardzo zabawna i ciepła opowieść o tym, co w życiu najważniejsze.
W zeszłym roku jakoś umknęła mi lektura Czterech płatków śniegu, dlatego jak dowiedziałam się o Aniele na śniegu nadrobiłam zaległości. Tym samym dostałam podwójną dawkę dobrej zabawy i wzruszeń. To bardzo przyjemna, ciepła i życiowa opowieść. Moje serce skradła pani Michalska, dobry duch tej opowieści. W czterech płatkach śniegu poznaliśmy historię Zuzanny i Kajetana, Anny i Waldemara, Moniki, Jakuba i jego matki, wspomnianej Pani Michalskiej i kilku innych bohaterów. Z kolei w Aniele na śniegu śledzimy ich dalsze poczynania i przygotowania do kolejnej Wigilii. I najfajniejsze w tym wszystkim jest to, że te postaci nie są papierowe i nadmuchane. To osoby jakie znamy z naszego otoczenia, borykające się z podobnymi problemami, pragnące szczęścia i miłości. Dzięki temu te historie stają się bliskie czytelnikowi, a dodatkowo nie brakuje w nich poczucia humoru, z którego znana jest autorka. Bawiłam się znakomicie zarówno podczas lektury pierwszej, jak i drugiej części.
Anioł na śniegu to jedna z tych opowieści, która potrafi rozbawić i wzruszyć. Joanna Szarańska zabiera nas w malownicze okolice Kalwarii i Lanckorony pokazując codzienne zmagania mieszkańców. Oni czasem, tak jak my, zapominają, co jest najważniejsze w Świętach Bożego Narodzenia. Blask lampek choinkowych i bombek czasem przysłania im widok na istotne sprawy. Na szczęście na posterunku czuwa niezastąpiona pani Michalska (uwielbiam kobietę!), która otwiera im oczy i pilnuje, aby każdy był szczęśliwy. Nieco po swojemu, czasem nieporadnie, ale mimo wszystko szczęśliwy.
Anioł na śniegu to jedna z tych ciepłych historii, które pokazują magię Świąt, jednak bez przesadnego lukru. Prostota i zwyczajność są tutaj dużym plusem. I cóż, mam nadzieję, że przyszłoroczne przygotowania do Świąt spędzę z mieszkańcami bloku przy ulicy Weissa.