Dałam się namówić na lekturę książki Marcina Szymańskiego i… niczego nie żałuję!
Kiedy dotarła do mnie książka Afghan narcos napisałam maila do Pani z Wydawnictwa, że to nie moje klimaty i nie będę się podejmować współpracy reklamowej przy tym tytule. Jednak Pani nie dała za wygraną i powiedziała, że to jest książka, która naprawdę może mi się spodobać. Uległam i… Okazało się, że Pani miała rację 😉 Przepadłam w tej powieści, mimo że na pierwszy rzut oka wydaje się ona skierowana bardziej do męskiego świata czytelników. Także dzisiaj w ramach współpracy reklamowej z Wydawnictwem Bellona opowiem Wam o Afghan narcos.
„Nie mamy dolarów, ale mamy heroinę, dużo heroiny, której Allah dla nas nie chce. Chcą jej inni, synu, chcą jej tak bardzo, że w zamian za nią zrobią dla nas wszystko. Ameryka ma dolary, Putin – gaz, Arabowie – ropę, my mamy heroinę. To przekleństwo i szansa zarazem” – tymi słowami Bashid Noorzai zaprosił do współpracy jednego z głównych bohaterów książki. I nie będę Wam streszczać fabuły, gdyż jest ona wielowątkowa i na tyle złożona, że zwyczajnie nie da się jej opowiedzieć w kilku zdaniach. Ale musicie mi wierzyć! To historia, w której sporo się dzieje, a podczas lektury czytelnik nie ma czasu na złapanie oddechu!
W książce Marcina Szymańskiego mamy totalną mieszankę wybuchową zdarzeń i historii. Mieszane dosłownie i w przenośni. I tak są kartele, służby specjalne, weterani, bankierzy i rosyjscy najemnicy z Grupy Wagnera. Jest męska przyjaźń, problemy wychowawcze, walka za wszelką cenę o rodzinę, układy, złe decyzje, demony przeszłości i wiele innych kwestii. Jednak w tym wszystkim autor nie zapomniał o pewnego rodzaju subtelności i wrażliwości na drugiego człowieka. Marcin Szymański opowiada o piekle wojny i o Afgańczykach, którzy po wojnie zostali sami. Afghan narcos to powieść, która łączy w sobie elementy thrillera, obyczajówki, czy ociera się delikatnie o reportaż. Poza trzymająca w napięciu historią dostajemy także sporo merytorycznej wiedzy. Polecam!