Pielgrzym to debiut literacki Roberta Baciochy. Muszę przyznać, że zawsze z pewną dozą ciekawości, ale też strachu sięgam po debiuty.
Z jednej strony lubię sięgać po debiuty, a z drugiej nieco się ich obawiam. W przypadku Pielgrzyma po przeczytaniu kilku początkowych rozdziałów myślałam, że jednak nie jest to historia dla mnie. Ale dałam jej szansę i ostatecznie nie żałuję. Powiem więcej. Wciągnęłam się i byłam ciekawa, jak ostatecznie skończy się ta opowieść i czy doczekam się happy endu. Także zapraszam na wpis, który powstał w ramach mojej stałej współpracy reklamowej z Wydawnictwem Filia. A że fabuła Pielgrzyma jest dosyć gęsta i wielowymiarowa to zostawiam Wam opis wydawcy, aby zbyt wiele nie zdradzić.
Korespondent Chicago Tribune Simon Equerry przybywa do Polski w przeddzień wizyty Jana Pawła II w ojczyźnie. Będzie relacjonował dla rodaków za oceanem pielgrzymkę. W Stanach, nie bez wyrzutów sumienia, pozostawia chorą śmiertelnie żonę i dwie córki. Prawdziwym celem podróży jest próba odnalezienia ukochanej, Żydówki z warszawskiego getta – Sary Tannebaum, poznanej zaraz po wojnie w na wpół niemieckim jeszcze Szczecinie. Dręczony tęsknotą za młodzieńczą miłością wyrusza na dwa dni do miasta. Kroczenie śladami ukochanej przeradza się w ucieczkę przed aparatem bezpieczeństwa PRL-u. Tropem Szymona podąża milicja oraz ścigający go w czterdziestym piątym roku emerytowany funkcjonariusz Służby Bezpieczeństwa, kapitan Jurkowski. Czy Szymonowi, uda się uciec przed organami ścigania? Czy los dla rozłączonych przed laty kochanków będzie łaskawy?
Pielgrzym to historia o młodzieńczej miłości, która nie przetrwała, ale którą główny bohater chce odszukać po latach i poznać przyczyny, dlaczego jego wybranka dokonała takiego, a nie innego wyboru. To opowieść głęboko osadzona w PRL-u, w czasach, kiedy nikogo i niczego nie można być pewnym. Robert Baciocha świetnie oddaje klimat ówczesnych czasów i okazuje się, że poza walką z demonami przeszłości jego bohater musi walczyć też aparatem bezpieczeństwa, który obrał go sobie za cel. Trochę w tej walce spektakularnych ucieczek i efektów specjalnych, ale to tylko podkręca akcję. Nie ukrywam, że bardziej do gustu przypadła mi sama opowieść o przeszłości Szymona i Sary i historia ich uczucia. Miłości trudnej, wystawianej na próbę i takiej, która nie mogła się udać. A mimo wszystko coś z niej zostało… Pielgrzym to niewątpliwie ciekawy i intrygujący debiut, który pokazuje, że autor pisze z rozmachem tworząc wielowątkowe i wielowymiarowe opowieści. Miejcie na uwadze tę pozycję! A ja czekam na drugą książkę autora i chętnie się przekonam, w którą stronę poszła jego twórczość. Ach! Wspomnę jeszcze, że Pielgrzym to ponad 500 stron niezbyt dużą czcionką, więc nie żartuję z tym, że autor pisze z rozmachem! Polecam!