Strona głównaKsiążkiMagiczny świat wierzeń upomniał się o mnie wraz z moim powrotem do...

Ostatnio opublikowane

Magiczny świat wierzeń upomniał się o mnie wraz z moim powrotem do dziadkowego Podlasia, wywiad z Joanną Laprus

Na stronie możecie przeczytać tekst dotyczący Słowiańskich roślin czarownych, a tutaj zapraszam na rozmowę z autorką.

Zna się Pani na ziołach? Skąd takie zamiłowanie do nich i wybór tematyki na książki?

Zwykle o ziołach opowiadają i zapoznają z nimi babcie. U mnie było inaczej, bo to z dziadkiem chodziłam po łąkach i razem zbieraliśmy bukiety dla babci. Macierzankę, szałwię, fiołek, rutę – bo babcia miała problemy z nerkami i hyzop – bo miała niskie ciśnienie. Stokrotkę – bo „czyści krew” i dziurawiec – bo „wszystko leczy”. Zbieraliśmy też zioła na Matkę Boską Zielną, z których babcia robiła wianki. Trzymała je za świętym obrazem albo spalała kawałki pod kuchenną blachą, gdy grzmiało. Miało to chronić przed uderzeniami piorunów. Wychowałam się wśród legend, baśni i elementów ludowej magii, które dziadek przywiózł ze swojego rodzinnego Podlasia. Uwielbiam zioła, ale najbardziej mnie interesuje ich zastosowanie magiczne.

Póki co ukazały się dwie pozycje związane z tą tematyką, planuje Pani napisać kolejne?

Trzecia część cyklu już powstaje. Ale zaczęłam też powoli pracować nad baśnią dla dorosłych.

A jaka jest Pani ulubiona roślina?

Mocarna mięta! Zapewniała wzajemną miłość, dlatego ważne było, aby rosła w każdym domu. Dziewczęta rzucały ją na dach domu, w którym mieszkali wybrani przez nie chłopcy lub podarowywały im gałązki ziela, aby poczuli do nich miętę. Tak samo działało włożenie do kieszeni chłopaka kwiatu mięty. W mięcie kąpano dziewczynki, by pachniały tak jak ona. Świeża gałązka mięty zawinięta w jedwabny węzełek i włożona do łóżka zapewniała wierność małżeńską. Ale była też mięta powiązana ze światem podziemnym i śmiercią oraz używana podczas obrzędów pogrzebowych. Wkładano ją pod łóżko umierającym, aby nie rozpaczali, odchodząc z tego świata. To nie wszystko. Mięta miała bardzo szeroki zakres ochronny. Zalecano, aby zawsze nosić przy sobie poświęconą miętę, aby chronić się przed przykrościami w sądzie. Chroniła też przed niesławą, zazdrością, szyderstwem, gniewem i porwaniem, drwinami i oszustwem, krzywdą w ogniu, w wodzie i w powietrzu, ciosami miecza, noża i wszelkiego żelaza, a także bólem i nagłą śmiercią.

Mity, legendy, wierzenia pełnią w Pani życiu ważną rolę?

Tak, ale powróciłam do nich po latach. Odsunęłam je kiedyś dla biografii i reportażu. A magiczny świat wierzeń upomniał się o mnie wraz z moim powrotem do dziadkowego Podlasia.

A po jakie książki sięga Pani najczęściej?

Po polską literaturę piękną. Mam ukochanych autorów, którzy mnie nigdy nie zawiedli.

Ma Pani książki, do których lubi Pani wracać?

Zwykle jest to klasyka. Ale jest też taka pozycja, do której wracam co jakiś czas: „Gołębiarki” Alice Hoffman. Przepiękna opowieść o magii i sile kobiecości. Za kanwę powieści służyły prawdziwe wydarzenia, gdy na początku naszej ery 900 Żydów zamkniętych w górskiej twierdzy Masada odpierało miesiącami ataki Rzymian. Ostatecznie ocalały jedynie dwie kobiety i pięcioro dzieci. Bohaterkami są cztery różne kobiety: matka, córka, wojowniczka i czarownica. Łączy je kobiecość rozumiana jako moc. Zachwyca mnie ta historia również pod kątem językowym. To zasługa świetnego tłumaczenia Bohdana Maliborskiego.

Jest Pani wymagającą czytelniczką? Co musi mieć książka, aby zrobiła na Pani wrażenie?

Oczywiście liczy się pomysł, ale to, na co zwracam zawsze uwagę, to język. Piękny, ciekawy, niebanalny. Taki, który zostawia we mnie niedosyt i chęć na więcej.

Jak najchętniej spędza Pani wolny czas?

Mam swoje ukochane miejsce na Podlasiu. Budzą mnie tam rano ptaki, a z okna widzę sarny. To miejsce znajduje się niedaleko urokliwego zakola Bugu. Zieleń jest tam zieleńsza niż gdziekolwiek indziej, a lipy pachną najmocniej. Mogłabym tam mieszkać. I kto wie? Może tak się stanie?

Marta Mrowiec
Marta Mrowiec
Czyta, pisze, biega, chodzi po górach, ogląda mecze i słucha rapu. Nietypowo typowa kobieta.

Komentarze

Najczęściej czytane