Wczoraj opowiadałam Wam o książce Kawa o smaku szczęścia, a dzisiaj zapraszam na rozmowę z autorką.
Kawa o smaku szczęścia to Pani druga książka. Pisze Pani trzymając się jakiegoś schematu/konspektu, czy daje się Pani porwać wyobraźni podczas pisania?
Zdecydowanie daję się porwać wyobraźni. Nigdy nie robię planu, wszystko rodzi się w mojej głowie na bieżąco. Siadając do pisania i biorąc do ręki pióro, jeszcze nie wiem, gdzie za kilka chwil zaniesie mnie wyobraźnia.
Wena. Istnieje, czy pisanie to raczej systematyczna praca?
Zdecydowanie systematyczna praca. Kiedyś, w jakimś filmie usłyszałam słowa wypowiadane przez główną bohaterkę. Cytując kogoś powiedziała, że kiedy wena do niej przyjdzie, zastanie ją przy pracy. Dokładnie tak jest w moim przypadku.
Ma Pani swoje rytuały podczas pisania? Specjalne miejsce?
Ukochany, bujany fotel, albo moje maleńkie biurko. Koniecznie zeszyt, pióro z czarnym atramentem i płynące w słuchawkach dźwięki saksofonu…
Kawa o smaku szczęścia to opowieść o osobach, które tak zwyczajnie w życiu chcą być kochane. Czy od początku wiedziała Pani, jak skończy się ta historia, czy jednak po drodze coś się zmieniało?
Ciężko odpowiedzieć na to pytanie, nie zdradzając szczegółów powieści, ale tak. Wiedziałam kogo chcę zmienić i uczynić szczęśliwym…
Czy faktycznie pisarze przekładają niektóre swoje cechy na swoich bohaterów? Czy w Meli jest trochę Ewy?
Zdecydowanie tak. Każdemu bohaterowi, którego do tej pory stworzyłam oddałam cząstkę siebie. Moje emocje, moje marzenia, moje niektóre przeżycia należą teraz do nich…
Jest Pani wymagającą czytelniczką? Co musi mieć książka, aby zrobiła na Pani wrażenie?
Myślę, że nie jestem zbyt wymagająca. Ważne, żeby książka miała to coś, co sprawi, że stanie się nieodkładalna, a ja będę chciała do niej sięgać w każdej wolnej chwili dnia. Choćby tylko na kilka minut…
Trudno debiutuje się na naszym rynku? Długo czekała Pani na odpowiedź z wydawnictwa?
Już nie pamiętam dokładnie, ale około dwóch miesięcy. Z tego, co czytam na różnych grupach, chyba miałam tutaj wiele szczęścia… A może po prostu czas szybciej mi upłynął, bo tak naprawdę wysyłając pod wpływem impulsu powieść, którą początkowo pisałam tylko dla siebie, ani przez moment nie wierzyłam, że się uda?
Wiadomo, że pisanie i wydawanie książek to cały proces. Który element pracy nad książką lubi Pani najbardziej i dlaczego?
Zdecydowanie redakcję. Wiele pisarzy i pisarek określa ten etap mianem znienawidzonego, a ja za każdym razem wypatruję go z wielką niecierpliwością. Jest dla mnie szansą nauczenia się czegoś nowego i staram się z niego czerpać tyle, ile się da.
Gdyby mogła Pani stworzyć z ulubionym pisarzem lub pisarką duet pisarski to kogo by Pani wybrała i dlaczego?
Gabriela Gargaś. Myślę, że lubimy podobne klimaty i „wiemy, co czujemy”…
Są już plany na wydanie kolejnych książek? Nad czymś nowym już Pani pracuje?
To na razie musi pozostać moją słodką tajemnicą…