Mogę śmiało powiedzieć, że Anna Rybakiewicz dołączyła do grona autorek, po której książki sięgam w ciemno i póki co się nie zawiodłam.
Miłość z krwi i kości to moja czwarta powieść autorstwa Anny Rybakiewicz, którą miałam okazję przeczytać. Wcześniej czytałam Złodziejkę listów, Do końca moich dni i Ocaleni dla miłości. O dwóch z nich możecie przeczytać na stronie. Dzisiaj w ramach współpracy reklamowej z Wydawnictwem Filia opowiem Wam o najnowszej powieści autorki, a mianowicie o Miłości z krwi i kości.
W 1942 roku dwudziestoletnia Basia postanawia dołączyć do ukrywających się w lesie partyzantów. Wśród nich jest Romek – zakochany w dziewczynie sąsiad oraz Leszek – ich wspólny przyjaciel. Życie tej trójki młodych ludzi nieoczekiwanie się komplikuje. Jednak nie za sprawą wojny, a na skutek uczucia, które rodzi się między Basią a Leszkiem.
W 2019 roku antropolog Ula otrzymuje telefon, że w lesie odnaleziono szczątki należące do jej pradziadków, którzy wraz z sąsiadami zostali rozstrzelani przez Niemców w 1943 roku. Żeby wydobyć kości z ziemi, Ula powraca w rodzinne strony, które opuściła wiele lat wcześniej. Na nowo musi stawić czoła nie tylko starszemu sąsiadowi, który obwinia jej babcię Barbarę o tragedię sprzed lat, ale także jego wnukowi – Piotrkowi, który kiedyś złamał jej serce, a teraz oferuje swoją pomoc przy wykopaliskach. Podczas pracy z kośćmi Ula będzie świadkiem kilku niecodziennych zjawisk, dla których spróbuje znaleźć racjonalne wytłumaczenie.

Miłość z krwi i kości to powieść, w której przeplatają się dwie osie czasowe. Współcześnie w roku 2019, gdzie główna bohaterka próbuje odnaleźć szczątki swoich przodków i w 1939, gdzie czytelnik ma okazję śledzić ich życie zanim je stracili. To poruszająca historia pokazująca, że miłość rządzi się swoimi prawami i nie jesteśmy w stanie zmienić tego, co czuje serce. To opowieść pokazująca wolę walki, ambicję i chęć normalnego życia mimo wszystko. Wreszcie to kolejna historia, która ma ocalić od zapomnienia ofiary brutalnych wydarzeń wojennych. Autorka pokazuje, że setki zwykłych rodzin, które borykały się z problemami dnia codziennego narażone były na niebezpieczeństwo, a wiele z tych osób zginęło walcząc za swoją ojczyznę i pozostając wiernym swoim przekonaniom. Mój jedyny zarzut do autorki jest taki, że ta opowieść jest… za krótka! Chociaż ma ponad 400 stron to pochłonęłam ją w dwa wieczory. Marzy mi się taka powieść Anny Rybakiewicz na 800 stron albo jakaś trzytomowa seria! Niemniej jeśli nie znacie książek autorki to mocno polecam!