Strona głównaWywiadyChociaż bardzo lubię pisanie, to dla zachowania zdrowia psychicznego staram się też...

Ostatnio opublikowane

Chociaż bardzo lubię pisanie, to dla zachowania zdrowia psychicznego staram się też zajmować czymś, co wymaga ode mnie zupełnie innych umiejętności, wywiad z Niną Zawadzką

Ostatnio pisałam Wam o najnowszej książce Niny Zawadzkiej, a dzisiaj mam dla Was rozmowę z autorką.

Ile mniej więcej poświęciła Pani na napisanie tej książki? A ile trwało zebranie materiałów?

Napisanie tej powieści zajęło mi około piętnastu miesięcy, a materiały gromadziłam na bieżąco. Jednak ogromną rolę w moim przygotowaniu stanowiły rozmowy ze świadkami tamtych wydarzeń. Niezwykle emocjonujące i trudne wspomnienia stały się filarami tej historii.

Ma Pani swoje rytuały podczas pisania? Ile mniej więcej czasu dziennie poświęca Pani na pisanie?

Zazwyczaj zaczynam pisać około godziny piątej rano. Jestem już po śniadaniu, a obok laptopa stawiam duży kubek kawy. W przerwie lubię patrzeć na wschód słońca. Później czas zajmują mi przyziemne sprawy takie jak praca, gotowanie czy zajmowanie się dzieckiem, ale wieczorem znów próbuję napisać kilka stron. Staram się pisać cztery, może pięć godzin, chociaż nie zawsze udaje się wyrobić dzienną normę.

A po jakie książki Pani chętnie sięga w wolnym czasie? Czy są to głównie powieści obyczajowe?

Tak, zazwyczaj czytam powieści obyczajowe z dobrze zarysowanym tłem historycznym, poradniki, ale też nowości ulubionych pisarzy. Teraz nadrabiam książki Kristin Hannah.

A co poza pisaniem i czytaniem co zajmuje Pani wolny czas?

Chociaż bardzo lubię pisanie, to dla zachowania zdrowia psychicznego staram się też zajmować czymś, co wymaga ode mnie zupełnie innych umiejętności. Kontakt z ludźmi i niecodzienne wyzwania wprowadzają balans do mojego życia. Odkąd zaczęłam pisać książki, zajmowałam się różnymi rzeczami. Pracowałam  u mechanika samochodowego, w firmie produkującej meble, a ostatnio w szkole językowej, gdzie przygotowuję materiały dydaktyczne do pracy z dziećmi.

Jaka książka zrobiła na Pani w ostatnim czasie duże wrażenie i może ją Pani polecić moim czytelnikom?

Tu przyznam szczerze, że nie była to żadna powieść obyczajowa, ale książka Małgorzaty Gołoty o tym „Jak być dobrym rodzicem?”. Czekałam na zapoznanie się z tą pozycją od wielu miesięcy, ponieważ mam zasadę, że jak piszę powieść to siedzę w niej w 100% i czytam jedynie to, co jest mi niezbędne do pracy. Książka Małgosi była pierwszą, po którą sięgnęłam po ukończeniu nowej powieści i byłam pod ogromnym wrażeniem. Każdy rodzic powinien zapoznać się z jej treścią. To bardzo potrzebna książka na polskim rynku i ja jako mama od dawna szukałam podobnej pozycji.

Najlepsza rada dla debiutantów, jaką mogłaby Pani przekazać?

Nie poddawać się i z odwagą pisać o tym, co w duszy gra. Świat literatury jest piękny i uważam, że znajdzie się w nim miejsce dla każdego, kto kocha snucie opowieści. Sama przez wiele lat uważałam, że nie jestem dość dobra, żeby dostać się do Wydawnictwa Filia. A gdyby ktoś mi powiedział, że przyjmą moją powieść po czterech godzinach od jej otrzymania, to stuknęłabym się w głowę i uznała, że ktoś tu ma zbyt wybujałą wyobraźnię. To jak zostałam przyjęta w świecie literackim pokazało mi, że nie ma za wysokich progów. Są tylko blokady w naszych głowach.

Bez jakich trzech rzeczy nie wychodzi Pani z domu?

Nie potrzebuję wielu rzeczy i od dawna stawiam na minimalizm. Nauczyłam się, że im mniejsza torebka, tym lepiej, więc przez większość roku staram się nie wychodzić bez telefonu, portfela i kluczy. Resztę przecież można kupić na bieżąco.

Czyta Pani recenzje swoich książek?

Oczywiście. Chyba nie ma autora, który ich nie czyta. Bardzo cieszą przychylne recenzje, ale to krytyka motywuje mnie do dalszej pracy nad sobą. Jestem świadoma tego, że dopiero raczkuję w tej materii i popełniam podczas pisania wiele błędów, które wychwytują redaktorka, korektor lub czytelnik, i to jest dla mnie świetna lekcja pokory. Dzięki krytyce mogę doskonalić swój warsztat i liczę na to, że z czasem uda mi się osiągnąć w pisaniu taki poziom, jaki sobie założyłam.

Skąd w ogóle chęć pisania, od zawsze chciała Pani zostać pisarką? Trudno było znaleźć wydawcę Pani pierwszej książki?

Chciałam zdobyć w życiu wiele zawodów. Od archeologa i florysty poczynając, a na motorniczym kończąc, lecz to, że będę pisarką, wiedziałam od zawsze. Czasem śmieję się, że skoro urodziłam się w rocznicę założenia Związku Literatów Polskich, to zobowiązuje mnie to do pisania, ale prawdą jest, że napisanie opowiadania czy wiersza nigdy nie stanowiło dla mnie problemu. Było taką odskocznią od codzienności. Chociaż myślałam, że zajmę się tym zawodowo dopiero w okolicach emerytury. Ze znalezieniem wydawcy też o dziwo nie miałam problemów. Chociaż z wielu stron słyszałam, że mam się uzbroić w cierpliwość i miesiącami oczekiwać na decyzję. Decyzja zawsze przychodziła bardzo szybko i o odpowiedniej porze.

Pracuje Pani już nad nową powieścią? Może Pani uchylić rąbka tajemnicy o czym będzie i kiedy się ukaże?

Cały czas pracuje nad nowymi powieściami. Dwie mam już ukończone, kolejne powstają. Mam masę pomysłów, które systematycznie realizuję i mam nadzieję, że ten trend się utrzyma. Kiedy dokładnie będzie nowa powieść, tego sama nie wiem, ale powiem tyle, że z pewnością będzie ona z wojną w tle.

A może ma Pani w planach napisać coś z innego gatunku? Myślała Pani o tym?

Chciałabym napisać książkę młodzieżową. Mam już nawet kilka konspektów, ale obecnie wiążą mnie projekty, które realizuję z Wydawnictwem Filia, więc to jest dla mnie priorytetem. A czy powstaną książki z innego gatunku? Czas pokaże. Nie mówię nie.

Fot. Foggy Stories Zbigniew Pocian

Marta Mrowiec
Marta Mrowiec
Czyta, pisze, biega, chodzi po górach, ogląda mecze i słucha rapu. Nietypowo typowa kobieta.

Komentarze

Najczęściej czytane