Historia pierwszego człowieka, który stanął na Księżycu to niesamowita i fascynująca opowieść o potędze człowieka, ogromie Wszechświata i rzeczach, które z pozoru wydawały się niemożliwe.
To mały krok człowieka, ale wielki skok ludzkości
20 lipca 1969 roku Neil Armstrong wraz z 2 innymi osobami wylądował na Księżycu. W przyszłym roku minie 50 lat od tego wydarzenia.
Lądownik osiadł na powierzchni Księżyca 20 lipca o godzinie 20.17 UTC (czas uniwersalny). Wtedy właśnie astronauta przekazał ziemianom informację: Orzeł wylądował. Parę godzin później po przygotowaniu się do tego odpowiednio, sam postawił stopę na Księżycu i padły historyczne słowa: To jest mały krok człowieka, ale wielki skok dla ludzkości. Później dołączył do niego Buzz. Nim do tego doszło Armstrong został odpowiednio przeszkolony i przygotowany wraz ze swoimi towarzyszami. Ale na ten sukces składała się praca wielu setek osób, które wszystko nadzorowały z powierzchni Ziemi. I tak naprawdę nie sposób o tym opowiedzieć. O tym musicie przeczytać. To jedna z tych biografii, która mnie pochłonęła. Dosłownie. Głównie dlatego, że jest dobrze napisana i czyta się ją niczym dobra przygodówkę.
Pierwszy człowiek to opowieść o przekraczaniu ludzkich granic, o sile, pasji i nauce. o tym, że na sukces jednego człowieka czasem składa się praca setek innych. To także historia o tym jak światowy sukces wpływa na człowieka. Z opowieści o Armstrongu wyłania się jego obraz jako człowieka skupionego, pracowitego i skromnego. autor bardzo szczegółowo omówił jego życie i dokonania. Zebrał fakty i przedstawił je w sposób przystępny dla przeciętnego czytelnika. Pierwszy człowiek. Historia Naila Armstronga to jedna z tych książek, które ciężko odłożyć nim nie dotrzemy do końca. Fascynująca opowieść o podbojach Księżyca, które stały się inspiracją dla późniejszych pokoleń. I właściwie ta recenzja powinna brzmieć: musicie to przeczytać! Solidnie przygotowana i wciągająca lektura. Co ciekawe, jak można zauważyć na zdjęciach, Wydawnictwo Wielka Litera wydało książkę w z dwiema okładkami tj. filmową w postaci obwoluty i normalną. Mnie zdecydowanie bardziej podoba się ta niefilmowa. Żałuję tylko, że nie udało mi się wybrać do kina na Pierwszego człowieka. Podobno to dobra produkcja, którą też warto zobaczyć.