Strona głównaWywiadyJeśli chodzi o prozę, to jestem zdania, że liczy się rutyna, nie...

Ostatnio opublikowane

Jeśli chodzi o prozę, to jestem zdania, że liczy się rutyna, nie wena, wywiad z Marzeną Orczyk-Wiczkowską

Opowiadałam Wam już o Basiuli, a teraz zapraszam na rozmowę z autorką.

Basiula, jak Pani natrafiła na to miejsce? I kiedy zrodził się pomysł napisania powieści osadzonej właśnie tam?

Na materiały historyczne dotyczące Basiuli natknęłam się, przeglądając archiwum portalu Dawna Dąbrowa. Były to pocztówki letniska z początku XX wieku. Nieistniejące już dziś miejsce na tyle zadziałało na moją wyobraźnię, że postanowiłam  uczynić je sceną wydarzeń mojej powieści.

Gdzie szukała Pani informacji? Długo to trwało?

Szukałam wzmianek w różnych źródłach. Korzystałam między innymi z zasobów cyfrowych bibliotek i NAC, przeglądałam przedwojenną prasę, rozmawiałam z ekspertami.

A jak wspomina Pani samo tworzenie tej historii? Miała Pani chwile zwątpienia?

Nie, nie było chwil zwątpienia. Pisałam „Basiulę” z przyjemnością i podekscytowaniem. Fabuła powstawała sukcesywnie, dzień po dniu; zajęło mi to pół roku.

Cóż w Basiuli sporo się dzieje, czy możemy liczyć na powrót do tego miejsca lub do samej policjantki Barbary Raszewskiej, czy to raczej zamknięta historia?

Zastanawiam się nad kontynuacją przygód Barbary Raszewskiej, jednak ostatecznej decyzji jeszcze nie podjęłam.

Gdyby mogła Pani wypić kawę z ulubionym autorem lub autorką to kto by to był?

Olga Tokarczuk. Jestem fanką jej twórczości od lat.

Czy wspominana często wena faktycznie istnieje? Zdarza się Pani pisać pod wpływem chwili, czy raczej jest to konkretna praca w konkretnym czasie?

Jeśli chodzi o prozę, to jestem zdania, że liczy się rutyna, nie wena. W moim przypadku na tę rutynę składa się regularna, codzienna praca. Kiedy rozpoczynałam pisanie „Basiuli”, obiecałam sama sobie, że będę pisać po 1-2 strony dziennie i starałam się trzymać tego postanowienia.

Czyta Pani recenzje swoich książek?

Tak, jest to dla mnie cenna forma informacji zwrotnej. Lubię też, kiedy czytelnicy dzielą się ze mną swoimi wrażeniami po lekturze i jestem wdzięczna za każdą opinię. W końcu bez czytelników, nie byłoby nas, autorów.

A po jakie książki Pani chętnie sięga w wolnym czasie? Czy są to głównie powieści obyczajowe?

Cenię prozę iberoamerykańską. Chętnie sięgam po literaturę piękną, ale też literaturę faktu, w tym górską.

A co poza pisaniem i czytaniem zajmuje Pani wolny czas?

Lubię spędzać czas na łonie natury. Spacery, górskie wędrówki, obserwowanie przyrody to zdecydowanie moje klimaty.

Pracuje już Pani nad kolejną powieścią? Jeśli tak to czy może Pani nam coś zdradzić?

Jestem w trakcie pisania powieści o roboczym tytule „1981”, której akcja rozgrywa się w Dąbrowie Górniczej. Mam nadzieję, że uda mi się ją ukończyć.

Marta Mrowiec
Marta Mrowiec
Czyta, pisze, biega, chodzi po górach, ogląda mecze i słucha rapu. Nietypowo typowa kobieta.

Komentarze

Najczęściej czytane