Strona głównaWywiadyNigdy nie zdaję się na „wpływ chwili”, wszystkie moje powieści są najpierw...

Ostatnio opublikowane

Nigdy nie zdaję się na „wpływ chwili”, wszystkie moje powieści są najpierw starannie przemyślane, a potem rozplanowane, wywiad z Agnieszką Krawczyk

Wczoraj opowiadałam Wam o najnowszej książce Agnieszki Krawczyk, a dzisiaj zapraszam na rozmowę z autorką.

„Ogród sekretów i zdrad” to pierwsza część tej historii. Na ile części jest przewidziana ta seria?

Seria jest zaplanowana na trzy tomy, następny, czyli drugi ukaże się jesienią. Jednocześnie pomyślałam całą trylogię tak, aby każda część opowiadała pewną historię od początku do końca, a przedstawiona intryga znalazła rozwiązanie. Mam nadzieję, że to jest satysfakcjonujące dla czytelnika i dobrze się śledzi taką opowieść.

Czy pałac w Łabonarówce ma swój pierwowzór w rzeczywistości?

Łabonarówka to wytwór mojej wyobraźni, ale nie ukrywam, że kiedyś odbyłam fascynującą wędrówkę szlakiem małopolskich pałaców i dworów (jestem z Krakowa) i podpatrzyłam to i owo w różnych miejscach. Powieściowy pałac wiele zawdzięcza pałacowi Potockich w Krzeszowicach. Niegdyś wspaniałej imponującej rezydencji magnackiej, obecnie bardzo potrzebującej gruntownego remontu. Zainspirowała mnie krzeszowicka oranżeria, zresztą wiele takich posiadłości miało wspaniałe cieplarnie, często połączonych z domem. Myślę, że tutaj najważniejsza była atmosfera tego miejsca, pisząc, próbowałam sobie wyobrazić, jak to jest mieszkać w takim pałacu. Jak wiedzie się takie życie – pozbawione trosk, wytworne i luksusowe, a jednocześnie będące skomplikowaną grą intryg i towarzyskich konwenansów, łamaniem ustanowionych zasad, gdzie ambicje i niepohamowane żądze wybijają się na plan pierwszy. Właśnie dlatego powieść „ubrana jest” w kostium epoki. Moim zdaniem, to nadaje jej klimat, sprawia, że relacje między bohaterami, ich powikłane związki uczuciowe i rodzinne lepiej wybrzmiewają.

Fot. Julita Pająk

Kiedy zrodził się w Pani pomysł napisania tej historii i osadzenia jej w początkach XX wieku?

Już dawno chciałam napisać powieść obyczajową z tłem historycznym, w której dużą rolę odgrywałaby zagadka, intryga i tajemnica rodzinna. Ponieważ dwudziestolecie międzywojenne jest moim ulubionym okresem historycznym, stąd pomysł osadzenia akcji właśnie w tych czasach. Uważam, że to niezwykle ciekawa epoka – pełna kontrastów, napięć, naznaczona pierwszą wojną światową i upływająca niejako w mrocznym, nadciągającym cieniu drugiej wojny. A jednocześnie – barwna, szalona, elegancka i zachwycająca się życiem, wręcz czerpiąca z niego pełnymi garściami. Z jednej strony lęki, obawy, troska o codzienny byt, a z drugiej światowy blichtr, elegancja oraz ciągła potrzeba rozrywki i podobania się.

Czy do napisania tej książki jakoś specjalnie się Pani przygotowywała, tak by jak najlepiej oddać klimat tamtych czasów?

Bardzo dużo czytałam o czasach dwudziestolecia – monografie, pamiętniki z epoki, opracowania historyczne, nawet powieści z tamtych czasów: Uniłowskiego, Dołęgę-Mostowicza, Ukniewską. Chodziło mi przede wszystkim o odtworzenie atmosfery, wczucie się w nastrój tamtych dni. Chciałam, żeby dla moich czytelników ta opowieść była wiarygodna – tak jeśli idzie o fabułę i bohaterów, jak i o przedstawienie kolorytu epoki. To wielowątkowa historia o rodzinie – skomplikowana i pełna niespodziewanych zwrotów. Intrygi, emocje, kłamstwa, wielkie namiętności i zawody – wszystko to toczy się na barwnym i niejednoznacznym tle dwudziestolecia. Dla mnie było ogromną przyjemnością pracować ze źródłami, zanurzyć się w tamte czasy, poczuć ich dynamikę, zakochać się w różnorodności. Mam nadzieję, że dzięki szerokiemu pokazaniu tła społecznego, atmosfery i nastroju tamtych czasów, lektura będzie równie przyjemna dla moich odbiorców.

Ma Pani już wypracowany jakiś schemat działania? Trzyma się Pani konkretnego planu powieści, czy raczej pisze pod wpływem chwili?

Nigdy nie zdaję się na „wpływ chwili”, wszystkie moje powieści są najpierw starannie przemyślane, a potem rozplanowane. Tutaj również tak jest. Bardzo długo pracowałam nad konspektem tej powieści, żeby cała rodzinna zagadka zamknęła się w trzech tomach (czeka nas jeszcze niejedno zaskoczenie co do losów postaci!). Musiałam sobie wszystko dokładnie rozpisać, całą fabułę i przyznam, że poprawiałam ten plan dosyć długo, żeby książka była jak najbardziej emocjonująca i pełna napięcia. Taka jest właśnie roli powieści z tajemnicą – musi przykuć uwagę czytelnika, ale i trochę go zaskoczyć. Dlatego intryga powinna być maksymalnie dobrze opracowana i przemyślana, żeby czytelnik nie czuł się zawiedziony jakimś niedokończonym czy porzuconym wątkiem. Każdy epizod musi czemuś służyć i przybliżać do finału. Ponieważ po raz pierwszy pisałam powieść, w której tak ważną rolę odgrywają tajemnica, zagadka i intryga starałam się, aby całość była logiczna i przekonująca. Jak już mówiłam wcześniej – świetnie bawiłam się, pisząc tę książkę, wymyślając te elementy układanki.

A gdyby miała Pani możliwość wypicie herbaty z jednym ze swoich bohaterów (ze wszystkich książek) to kto by to był?

Trudne pytanie. Ja lubię wszystkich swoich bohaterów, nawet tych negatywnych, choć z Matyldą Mikanowską pewnie bałabym się usiąść do stołu, w obawie, co wymyśli i jak mnie zaszachuje. Bardzo bliskie są mi bohaterki moich serii obyczajowych, jak Agata z „Czarów codzienności”, czy Zosia z „Leśnego ustronia” – to takie prawdziwe przyjaciółki, z którymi z pewnością miło spędza się czas. Ale chyba najchętniej porozmawiałabym przy jakimś naparze z ziółek z Zazuliną, starą zielarką, znachorką i wróżbiarką z „Leśnego ustronia”. Jakkolwiek również z lekką obawą, jaką przyszłość mi przepowie.

Fot. Julita Pająk

Moja książka życia to…

Jest ich sporo, więc to się zmienia w zależności od sytuacji i humoru. Bardzo lubię powieści Johna Irvinga, zwłaszcza „Regulamin tłoczni win” i „Jednoroczną wdowę”, wielokrotnie przeczytałam „Tajemną historię” Donny Tartt. Książką mojego dzieciństwa jest bez dwóch zdań „Tajemniczy ogród” Burnett. Jak widać – lubię powieści z tajemnicami, nawet już w tytule.

Pisze Pani już drugą część, czy na razie jest wydanie jakiejś innej książki?

Obecnie kończę pisać drugi tom bieżącej trylogii i temu się poświęcam. Ja mam taką metodę pracy, że najpierw jedno kończę, potem kolejne zaczynam. Nie lubię wychodzić z wykreowanego świata, zanim nie doprowadzę całości do finału, toteż nie piszę dwóch różnych książek naraz. Zatem ten rok absolutnie będzie pod znakiem dwudziestolecia międzywojennego.

Czyta Pani pojawiające się recenzje swoich książek?

Owszem i jestem za nie wdzięczna. Tak pozytywne, które zawsze są bardzo miłe dla autora, jak i negatywne, bo pokazują, co można poprawić lub zmienić, w jakim kierunku zdążać. To oczywiście nie jest tak, że kieruje się wyłącznie recenzjami i reaguje na nie natychmiastową zmianą stylu czy tematów. To są jednak moje książki i ja za nie odpowiadam, i w pewien sposób panuję nad całym tym światem. Jednocześnie bardzo ważne są dla mnie odczucia czytelników. Co im się podoba, co nuży, czy nie zaciekawia, jak reagują na ten wymyślony świat. Każda reakcja jest interesująca, bo oznacza, że książka żyje w przestrzeni czytelniczej, uruchamia jakiś proces, sprawia, że warto podzielić się opinią o niej. Bardzo za to dziękuję wszystkim czytelnikom i recenzentom.

Marta Mrowiec
Marta Mrowiec
Czyta, pisze, biega, chodzi po górach, ogląda mecze i słucha rapu. Nietypowo typowa kobieta.

Komentarze

Najczęściej czytane