Strona głównaWywiadyPołączenie fikcji literackiej z prawdą historyczną też rodzi pewne komplikacje, wywiad z...

Ostatnio opublikowane

Połączenie fikcji literackiej z prawdą historyczną też rodzi pewne komplikacje, wywiad z Katarzyną Drogą

Wczoraj opowiadałam Wam o najnowszej książce Katarzyny Drogi, a dzisiaj zapraszam na rozmowę z autorką.

Dama do towarzystwa to pierwszy tom serii, wiemy że pojawi się drugi, a ile ich pojawi się w sumie?

Tak, drugi tom już w przygotowaniu, trzeci w marzeniach. Zakładałam trylogię, ze względu na to, że losy polskich rodzin poprzedzielane są historycznymi cezurami jak II wojna światowa, czy stan wojenny, a wnuczki i prawnuczki kontynuują często rodzinne tradycje. Trzeci tom przypadałby na czas powojenny do końca tysiąclecia, mam nadzieję, że się uda.

Ile mniej więcej poświęciła Pani na napisanie tej książki? A ile trwało zebranie materiałów?

Z pisaniem powieści opartych o prawdziwe zdarzenia jest tak, że więcej czasu wymaga zbieranie materiałów, część koncepcyjna, niż późniejsze spisanie historii. Praca nad taką książką trwa co najmniej rok, samo pisanie to jedna czwarta tej pracy.

Co stanowiło główne źródło wiedzy o rodzinie Lutosławskich?

Książki, wspomnienia, fotografie… Publikacje, które powstały wokół dworu w Drozdowie. Obecnie mieści się tam Muzeum Przyrody, które zajmuje się także upamiętnianiem historii rodziny Lutosławskich. Najbardziej zafascynowały mnie i były najważniejszym źródłem „Pamiętniki” Wacławy Lignowskiej wydane przez Muzeum. Wacława była właśnie damą do towarzystwa  dziedziczki Pauliny Lutosławskiej i spisywała obyczaje, zdarzenia we dworze, w ciągu dwudziestu lat.. Stała się dla mnie inspiracją do napisania powieści, szkoda mi było, by taka wiedza i postacie odeszły w  niepamięć. Wacława jest pierwowzorem mojej Konstancji Korczycowej, bo jej biografia i prywatne perypetie są  już fikcją literacką.

Gdyby mogła Pani przeżyć życie, któregoś ze swoich bohaterów, to kogo by Pani wybrała?

O, trudne pytanie. Wszystkie bohaterki dostały od losu  chwile szczęśliwe, ale też dramatyczne, za które dziękuję bardzo. Ale jeśli już, to wybieram Sofitynę Casanova Lutosławską. Niezwykle barwna, bywalczyni dworu królewskiego, podróżniczka, reporterka, pisarka, poetka, Hiszpanka, która wybrała Polskę. Była nominowana do Nagrody Nobla, więc jako pisarka, zdecydowanie chciałabym to przeżyć….

Fot. archiwum autorki

Dama do towarzystwa to opowieść oparta na życiu rodziny Lutosławskich. Trudniej się pisze takie historie niż te, które są wyłącznie fikcją literacką?

Trudniej. Nie można popuścić cugli fantazji tak jakby się chciało. Połączenie fikcji literackiej z prawdą historyczną też rodzi pewne komplikacje. Postacie o których piszę były prawdziwe, a ja wkradam się w ich myśli, marzenia, decyzje. Mają potomków, ci często inaczej widzieli przodków… Kiedy bohaterowie są zupełnie fikcyjni można poprowadzić ich życie według pisarskiego uznania, wystarcza polot autora. Kiedy są prawdziwi trzeba maksymalnie trzymać się faktów i łączyć ów polot z pracą historyka,..

Czy w związku z premierą najnowszej książki będzie się można z Panią zobaczyć na spotkaniach autorskich? Jeśli tak to wiadomo już gdzie?

Już wkrótce na Targach Książki w Warszawie, na Stadionie Narodowym. Zapraszam w niedzielę, 20 maja, o godzinie trzynastej, będę podpisywać najnowszą „Damę do Towarzystwa” przy stoisku 94/D5. Kolejne spotkania z czytelnikami na pewno nastąpią, w tej chwili nie ma jeszcze terminów, ale zawsze zapowiadam je na swoim pisarskim profilu na FB.

Czy wspominana często wena faktycznie istnieje? Zdarza się Pani pisać pod wpływem chwili, czy raczej jest to konkretna praca w konkretnym czasie?

Wena istnieje, bo bywa tak, że kiedy się pisze o jakimś świecie, to ów świat wciąga autora i trudno się z niego wydobyć do współczesności. Nie jest na zawołanie – czasem trudno się zmusić do pisania. Umie się wyczerpać, bo kiedy dużo się pisze, to ta wena czasem odmawia posłuszeństwa. Ja staram się pisać codziennie, w konkretnym czasie, rano, bo moja wena to lubi. Ale wiem, że bywa inaczej, niektórzy na przykład piszą w nocy. Pisanie to konkretna praca, ale bez tej nuty natchnienia zwykle nie da się stworzyć czegoś naprawdę poruszającego. 

A co poza pisaniem i czytaniem zajmuje Pani wolny czas?

Jestem także dziennikarką, robię wywiady, reportaże. Staram się dbać o swoje social media, chociaż tego się dopiero uczę. Codziennie muszę znaleźć czas dla swojej suni Trufli i chodzimy na długie spacery. Mieszkam na wsi, niedaleko Drozdowa, mam ogród, więc natura zajmuje mi także sporą część życia. No i mam dom i rodzinę, czyli codzienne obowiązki jak każda kobieta:)

Jaka książka zrobiła na Pani w ostatnim czasie duże wrażenie i może ją Pani polecić moim czytelnikom?

Jest ich sporo i z różnych dziedzin. Bardzo zaciekawiła mnie „Dziewczyna i uczony” Gerdien Verschoor – o Karolinie Lanckorońskiej, pierwszej polskiej historyczce sztuki, która ocaliła w wojnę dwa płótna Rembrandta. Doskonale czytało mi się „ W „Paryżu możesz być kim chcesz” Agnieszki Łopatowskiej a także smaczne  „Dobrissimo” Aleksandry Kurzak i Marzeny Rogalskiej – Mozart i kopytka, czyli  dialog o operze i pysznych daniach. Spłakałam się bardzo nad książką Agaty Tuszyńskiej „Mama zawsze wraca”. Jak widać wachlarz odczuć: śmiech, łzy, lekkość bytu…

Czy gdyby teraz zaczynałaby Pani swoją pisarską drogę podjęłaby jakieś inne decyzje, czy zrobiła wszystko dokładnie tak samo?

Wcześniej zaczęłabym pisać książki. Było to moim marzeniem od zawsze, ale najpierw tworzyłam czasopisma, byłam redaktorką, dziennikarką, mamą, odkładałam pierwszą książkę na odpowiedni czas,  i w końcu napisałam ją późno, bo dobrze po czterdziestce. Z drugiej strony – podobno nigdy nie jest za późno.

Najlepsza rada dla debiutantów, jaką mogłaby Pani im przekazać?

Żeby pisać, trzeba pisać. Bez obaw, dużo i chętnie. Nie oglądać się na warsztat, że najpierw się nauczę, że może coś krótkiego… nikt nie pisze od razu jak mistrz, na jedyny właściwy temat i bezbłędnie. I warto zadać sobie pytanie: co ja chcę powiedzieć światu, co czuję, nie co się spodoba. Wierzę, że zwycięża to co jest jest prawdziwe.

Marta Mrowiec
Marta Mrowiec
Czyta, pisze, biega, chodzi po górach, ogląda mecze i słucha rapu. Nietypowo typowa kobieta.

Komentarze

Najczęściej czytane