Między słowami zachęcali do czytania Schmitta w lutym. Z przyjemnością dołączyłam do wydarzenia i przeczytałam kilka zaległych książek jego autorstwa. zapraszam na krótkie podsumowanie.
Twórczość Erica-Emanuella Schimtta bardzo lubię. Jest to autor, po którego książki sięgam z przyjemnością. W lutym udało mi się przeczytać 5 książek, a właściwie 6, gdyż po raz kolejny przeczytałam Oskara i Panią Różę.
O Zazdrośnicach mogliście przeczytać w recenzji. Tektonika uczuć i Małe zbrodnie małżeńskie to historie napisane w formie dramatu. Zapewne po Dziadach czy Konradzie Wallenrodznie możecie mieć co do takiej formy zastrzeżenia, jednak w przypadku tych pozycji taka forma w niczym nie przeszkadza. Książki objętościowo są małe, dlatego przeczytałam je w dwa wieczory. Schmitt okazał się po raz kolejny świetnym obserwatorem. W bardzo wnikliwy sposób pokazał relacje międzyludzkie, zachowania osób tkwiących w związkach. Subtelnie opowiada o miłości, która z czasem może przerodzić się w nienawiść. Bardzo lubię mądre zdania, zmyślne metafory, w które ubiera proste historie. Z każdej pozycji można wynieść wiele wartościowych cytatów.
Sęk w tym, że świat nie składa się wyłącznie z kobiet w moim wieku. Kiedy się jest dwudziestolatką nie zwraca się uwagi na wiek; począwszy od czterdziestki złudzenia pryskają; kobieta uzmysławia sobie, ile ma lat, w chwili kiedy odkrywa, że są młodsze od niej /Małe zbrodnie małżeńskie/
Kobiety mogą zrozumieć tylko to, co jest kobiece w mężczyźnie; mężczyźni tylko to, co jest męskie w kobiecie. Innymi słowy żadna płeć nigdy nie zrozumie drugiej. Tłumacząc sobie jego zachowanie, możesz być pewna, że się mylisz. / Tektonika uczuć/
Pisać o muzyce to jak tańczyć o architekturze, kiedyś przeczytałam takie zdanie. Powiem Wam, że w książce Moje życie z Mozartem, autor poza tym, że zdradza wiele osobistych szczegółów z własnego życia bardzo pięknie opowiada o jego muzyce. Mimo że nie przepadam za muzyką klasyczną podczas lektury książki włączyłam załączoną płytę, która stanowiła dodatek do książki. Muszę przyznać, że to było idealne połączenie a Mozart okazał się niezwykle piękny i subtelny.
W międzyczasie kupiłam Trucicielkę. Zbiór opowiadań, dla których trzon tworzy uczucie obsesji. Na różnym punkcie, obsesji destrukcyjnej, przeradzającej się w nienawiść, ale też budującej, pomagającej dojrzeć co w życiu jest ważne. W dzienniku pisarza, który został dołączony na końcu książki, a który zawiera historie powstawania wielu opowieści widnieje zdanie:
Wolter mówił, że najlepsze książki to te, które w połowie zostały napisane przez wyobraźnię czytelnika.
Schmitt pozostawia sporo miejsca na własną interpretację. Przestrzeń fabularna jest niezwykle szeroka. W wielu przypadkach sami możemy zdecydować jak potoczą się dalsze losy bohaterów.
Na koniec zostawiałam sobie ponowną lekturę książki bardzo ważnej i mądrej. Krótka, ale bardzo treściwa opowieść o Oskarze zawsze mnie wzrusza, niezależnie od tego ile razy ją czytam. Wracam do tej książki co roku. Za każdym razem przeżywam tak samo. Za każdym razem płaczę.