Usiadłam do lektury książki W tę grudniową noc z przekonaniem, że zaczynam pierwszą świąteczną historię, która zapewne otuli mnie i wprowadzi powoli w świąteczny nastrój. Jakże się myliłam!
Miałam pewne obawy, czy początek listopada to już ten czas, żeby zaczynać czytać książki świąteczne. Dostałam jednak propozycję współpracy reklamowej od Wydawnictwa Repilka i tak przeczytałam W tę grudniową noc. Czy są w niej święta? Owszem, ale jako tło, a historia wcale nie jest kolorowa i ciepła. Za to jest życiowa i taka, z której można wyciągnąć wiele ważnych wniosków.
Iwona i Robert są małżeństwem od kilku lat. Odkąd zostali rodzicami ich małżeństwo powoli zaczęło się rozpadać. Kobieta nie potrafi okazywać uczuć dziecku, a jedynie zapewnia mu podstawowe potrzeby. Z kolei Robert oczekuje od niej czegoś więcej. Sami też nie potrafią już ze sobą rozmawiać. Dwie minuty na drodze, w których udało im się uniknąć nieszczęścia na moment odmienią ich życie. Czy wnioski jakie wyciągną pozwolą im na porozumienie? Czy jeszcze można uratować małżeństwo, które od miesięcy nie istnieje?
W tę grudniową noc to jedna z tych gorzkich historii, które napisało samo życie, i które dzieją się każdego dnia. Autorka pokazuje, że nie trzeba czekać na wyjątkowy dzień, aby dokonać zmian w swoim życiu. To historia opowiadająca o tym, że w każdej relacji najważniejszy jest dialog i chęć, by walczyć o lepszą przyszłość. To także opowieść o trudnych decyzjach, złych wyborach i życiu, w którym wszystko musi być zapięte na ostatni guzik i nie ma w nim miejsca na spontaniczność. A może właśnie jej nam potrzeba? Przeżyjcie z bohaterami te parę dni i przekonajcie się, czy wigilijny wieczór to faktycznie dzień małych cudów. Autorce udało się też mnie wzruszyć i podczas jednej ze scen polały się łzy. Nie traktujcie tej opowieści jako typowo świąteczną historię, bo ważne decyzje nie potrzebują wyjątkowego czasu. Polecam!