Każdy powoli przygotowuje swoje podsumowania czytelnicze roku. Dobrze, że jednak się wstrzymałam, gdyż W samo południe koniecznie musi się tam znaleźć.
Wygląda na to, że mam kolejną ulubioną autorkę. Jak wiecie uwielbiam Sagę rodu Quinnów, ostatnio polubiłam się z bohaterkami trylogii Wyspy Trzech Sióstr, a teraz przyszedł czas na zamkniętą historię w jednym tomie. Dzisiaj w ramach współpracy reklamowej z Wydawnictwem Świat Książki opowiem Wam o książce W samo południe. Co ciekawe ma ona ponad 550 stron, a dosłownie pochłonęłam ją w parę dni! Wciąga niesamowicie!
Phoebe MacNamara jest policyjną negocjatorką. W pracy musi trzymać nerwy na wodzy i robić wszystko, by negocjacje zakończyły się sukcesem. Nie zawsze się tak dzieje. Gdy zostaje wezwana do samobójcy stojącego na dachu nie wie, że to wydarzenie na zawsze zmieni jej życie. Po udanej akcji spotyka przystojnego mężczyznę i nie do końca wie, czy w jej życiu jest miejsce na uczucie. Kiedy powoli układa swoje życie wracają do niej wydarzenia z przeszłości. Teraz musi stawić czoła mężczyźnie, który jest gotowy posunąć się do wszystkiego byleby ją ukarać. Tutaj nie ma miejsca na negocjacje, a czas ucieka.
W samo południe to zręczne połączenie romansu z powieścią sensacyjną. Wciągnęłam się od samego początku i na ten moment nie umiem zdecydować, czy bardziej wątek obyczajowo-romantyczny, czy ten sensacyjny wciągnął mnie bardziej! To historia o strachu, który paraliżuje, o traumach z przeszłości, o nowych szansach i nadziejach. Nora Roberts potrafi grać na emocjach czytelnika! Opowiada o zemście, obłędzie, tchórzostwie, ale też grze o wszystko, w której wszystko może się zdarzyć. A w tym wszystkim jest miejsce na uczucie, które ma szansę przerodzić się w miłość, o ile dostanie szansę. Powieść na pewno trafi to TOP tego roku. Zdecydowanie potrzebuję więcej książek autorki! Tymczasem Wy czytajcie W samo południe!
