Do tej pory czytałam jedną książkę Magdaleny Żelazowskiej, a mianowicie Rzuć to i jedź, czyli Polki na krańcach świata. Teraz dzięki współpracy z Wydawnictwem Luna przeczytałam Americanę i… zamarzyłam o podróży do Ameryki.
Jeśli po lekturze książki ma się ochotę wybrać w miejsce, o którym opowiada autorka oznacza to tylko jedno. Zrobiła to bardzo umiejętnie i udało jej się przekonać czytelnika, że Ameryka warta jest zobaczenia. Do tej pory moja najdalsza podróż była do Kanady i muszę przyznać, że to jedna z lepszych podróży jakie odbyłam w życiu. Chętnie wybrałabym się znów w tamtą część kuli ziemskiej. Kto wie, może kiedyś się uda!
Americana. To, co najlepsze w USA Magdaleny Żelazowskiej to nie jest kolejny przewodnik po największych atrakcjach i miejscach, które trzeba odwiedzić będąc w Ameryce. To swoista opowieść o mieszkańcach, smakach, zapachach i o tym, że Ameryka pełna jest sprzeczności. Autorka zabiera nas do przydrożnych barów, moteli i snuje swoją opowieść o tym różnorakim i wielobarwnym miejscu na świecie. Autorka spędziła w Stanach kilka lat będą tam w pracy, jednak umiała to połączyć z odrywaniem tego miejsca. Opowiada o swoich doświadczeniach, o innych Polakach, o historii. Robi to ciekawie i w sposób, który sprawia, że ma się ochotę natychmiast wyruszyć w podróż.
Americana. To, co najlepsze w USA poza opowieściami została wzbogacona o mnóstwo zdjęć, które urozmaicają lekturę. To idealna pozycja dla osób, które marzą o podróży do USA, ale też dla wszystkich ciekawskich świata, nawet, jeśli ich podróże kończą się palcem po mapie. Samo wydanie jest bardzo ładne, więc świetnie sprawdzi się też jako prezent pod choinkę.