Strona głównaWywiadyZbrodnia nie bierze się znikąd, zawsze ma swój kontekst - wywiad z...

Ostatnio opublikowane

Zbrodnia nie bierze się znikąd, zawsze ma swój kontekst – wywiad z Małgorzatą Rogalą

Dzisiaj mam dla Was wywiad z Małgorzatą Rogalą autorką kryminałów z bogatym tłem obyczajowym. Zapraszam. 

„Ważka” to kolejny tom z Agatą Górską i Sławkiem Tomczykiem. Pisząc pierwszą część nastawiała się Pani na całą serię?

Nie myślałam o serii. Moja pierwsza i druga książka stanowiły zamknięte całości i tak samo miało być z „Zapłatą”. Niespodziewanie wydawca zasugerował pozostawienie kilku otwartych wątków i napisanie kontynuacji. W ten sposób moja trzecia książka stała się pierwszą częścią cyklu o Agacie Górskiej i Sławku Tomczyku. Po niej napisałam „Dobrą matkę”, w której bohaterowie tak „narozrabiali”, że trzeba było „Ważki”, żeby wyjaśnić wszystkie kwestie ;-).

W Pani książkach tło społeczno-obyczajowe jest równie ważne, co sama intryga kryminalna. To celowy zamysł, aby poruszać też ważne kwestie, jak chociażby ochronę własnej tożsamości w „Dobrej matce”?

Pierwsze jest tło, od niego zaczynam. Człowiek jest istotą społeczną, żyje wśród ludzi, nawiązuje z nimi relacje. Porusza się w obrębie określonego systemu ekonomicznego i prawnego. Doświadcza różnych sytuacji, także trudnych, z którymi próbuje sobie radzić. Czasem ma poczucie niesprawiedliwości, czasem jest u kresu sił. Ludziom wydaje się, że znają siebie na tyle, że potrafią przewidzieć swoje zachowanie. Tymczasem badania z zakresu psychologii społecznej pokazują, że przeceniamy wpływ dyspozycji wewnętrznych na zachowanie, a nie doceniamy wpływu warunków sytuacyjnych, które mogą spowodować, że zachowamy się w sposób, o jaki nigdy nie podejrzewalibyśmy siebie.
Gdy poruszy mnie jakaś kwestia społeczna, zastanawiam się „co by było, gdyby…” Na przykład pomysł napisania „Zapłaty” narodził się po przeczytaniu artykułu o ludziach, którzy żyją w nieutulonym żalu, ponieważ nie dokonała się sprawiedliwość. Zaczęłam się zastanawiać, do czego może być zdolny człowiek, którego zawiódł system prawny, który powinien go chronić. Sama byłam wtedy w podobnej sytuacji (system zawodził na całej linii), więc myślenie na ten temat bardzo mnie poruszało i uruchamiało moją empatię. Jeśli chodzi o „Dobrą matkę”, fabuła powstała w wyniku mojego przekonania o zagrożeniach, jakie niesie nadmierne, beztroskie epatowanie prywatnością w sieci. Kropką nad „i” była wypowiedź brytyjskiej specjalistki do spraw bezpieczeństwa w Internecie, która powiedziała w wywiadzie: „Nie ma znaczenia jak niewinne jest zdjęcie. Jeśli jest na nim coś, czego szuka łowca, to on je weźmie”. Ten wywiad przysłała mi koleżanka i jego treść była potwierdzeniem, że pisanie o tym ma sens. Zbrodnia nie bierze się znikąd, zawsze ma swój kontekst.

Jak zrodziła się fabuła „Ważki”?

„Ważka” porusza temat agresywnego dziennikarstwa. Miałam okazję obserwować działalność internetowej gazety i przeczytać serię artykułów, które powstawały jeden po drugim w wyniku pewnego zdarzenia. Tak się złożyło, że znałam jego przebieg, mogłam więc konfrontować fakty z tym, co napisano w artykułach. Z niedowierzaniem czytałam bzdury, które miały wzbudzić sensację i już wiedziałam, że będę się zastanawiać, do czego można doprowadzić drugiego człowieka internetowym hejtem.
Jeśli zaś chodzi o motyw ważki, pojawia się on już w „Dobrej matce” i jest wynikiem mojej wieloletniej fascynacji wzornictwem secesyjnym, biżuterią René Lalique’a, francuskiego jubilera, mistrza techniki plique-à-jour, który żył i tworzył na przełomie XIX i XX wieku.

Ma Pani w planach napisanie coś w innym gatunku, przykładowo powieść obyczajową, czy jednak kryminał jest tym gatunkiem, w którym czuje się Pani najlepiej?

Czuję się dobrze w tym gatunku, jednak nie wykluczam, że kiedyś napiszę zupełnie inną historię, na przykład nastrojową, świąteczną opowieść.

Pracuje Pani nad całym szkieletem i potem trzyma się planu podczas pisania, czy raczej tworzy Pani „na gorąco”?

Szkielet to określenie, którego sama używam i bardzo pasuje do mojego stylu pracy. Głowę wypełnia mi chaos. Nie piszę planów, konspektów i streszczeń, zmieniam koncepcję co dwa dni i czekam, aż tego chaosu wyłoni się kształt, który nazywam szkieletem. Wtedy przystępuję do drugiego etapu pracy – wypełniania. Gdy czytam później w recenzjach sformułowania typu: „misterna robota”, zastanawiam się, czy to na pewno o mojej książce, a jeśli tak, jak to możliwe, że z tego kłębowiska myśli powstało coś misternego.

Co dla Pani jest najgorsze/najtrudniejsze w procesie tworzenia książki?

Ogarnięcie wspomnianego chaosu. Jak mówiłam, piszę bez planu; próby tworzenia go doprowadzały mnie do rozpaczy. Mam ogólny zarys tego, o czym chcę napisać, a reszta powstaje w trakcie. Moment krystalizowania się całości jest najgorszy. W głowie mam stado galopujących myśli, obrazów, postaci. Kiedy uda mi się ujarzmić to wszystko, przychodzi ulga.

Podczas pisania ma Pani swoje rytuały? Ulubiony kubek, miejsce do pisania, porę?

Piszę w zamkniętym pokoju, potrzebuję ciszy i poczucia, że nigdzie się nie spieszę, nigdzie nie muszę iść, że mogę przerwać pisanie dopiero, gdy będę zmęczona. Dobrze mi robi też odłączenie się od internetu. Wolę pisać rano niż wieczorem, a ulubionych kubków mam kilka. Napełniam je kawą z kardamonem lub herbatą earl grey.

Debiutowała Pani jako pisarka jakiś czas temu, czy premiera każdej kolejnej książki nadal niesie ze sobą duże emocje, nadal się Pani stresuje?

Emocje za każdym razem są takie same. Gdy powstaje okładka i książka staje się taka… namacalna, zaczyna się pełne napięcia oczekiwanie, a czas płynie w zwolnionym tempie. Później jest premiera i zaczynają się emocje związane z reakcjami czytelników, bo przecież to dla nich się pisze. Pisarz nie istnieje bez czytelników.

Pracuje Pani obecnie nad kolejną książką. Na jakiem etapie są prace?

Jest już gotowy szkielet następnej części cyklu o Agacie Górskiej, co oznacza, że chaos został ogarnięty. Teraz mogę wypełniać ten szkielet – rozwijać opisy i dialogi, wyszukiwać i dopisywać brakujące informacje, korygować wpadki fabularne. Nie podam na razie tytułu, ponieważ nie wiem, czy zostanie zaakceptowany przez wydawcę i stanie się okładkowym.

Pisze Pani kryminały, a po jakie książki najchętniej sama sięga?

Czytam kryminały, ale również powieści obyczajowe i romanse. Lubię też literaturę faktu i książki o jedzeniu.

Jaka książka w ostatnim czasie zrobiła na Pani wrażenie i może ją Pani polecić moim czytelnikom?

„Cień sułtana” Marii Paszyńskiej. Autorka zachwyciła mnie umiejętnością snucia ciekawej, pełnej emocji opowieści i plastycznością opisów. Jeśli chodzi o starsze książki, poleciłabym „Maleńką panią wielkiego domu” Jacka Londona, jedną z moich ulubionych powieści, do której co kilka lat wracam.

Co poza książkami? Co lubi Małgorzata Rogala robić w wolnym czasie?

Przede wszystkim czytać; od dziecka jest to mój ulubiony sposób spędzania wolnego czasu. Poza lubię słuchać muzyki jazzowej, uczę się też języka francuskiego. Lubię podróżować i zwiedzać miasta, siedzieć w kawiarnianym ogródku i obserwować uliczne życie.

Dziękuję za poświęcony czas 😉

Dziękuję za miłą pogawędkę i pozdrawiam Czytelników.

Marta Mrowiec
Marta Mrowiec
Czyta, pisze, biega, chodzi po górach, ogląda mecze i słucha rapu. Nietypowo typowa kobieta.

Komentarze

Najczęściej czytane