Trzy razy pisałam wstęp do tego tekstu. Jak wiecie czasami lubię odejść od standardowej recenzji i nieco pobawić się formą. Zatem zapraszam na nieco przewrotną recenzję, w której opowiem Wam o najnowszej książce Alka Rogozińskiego.
Marta nerwowo przewracała strony. Nie wierzyła, jak to możliwe, że został jej jeden rozdział do końca, a ona nawet nie wie kogo podejrzewać o morderstwo. O trzy morderstwa, jeśli chciała być dokładna. W sumie już tytuł wskazuje na to, że będą trzy trupy – pomyślała i odłożyła na moment książkę, aby poukładać sobie w głowie wszystkie wątki. Z zamyślenia wyrwał ją dźwięk telefonu.
– Co robisz? – bez przywitania powiedział głos w słuchawce.
– Cześć. Miło cię słyszeć. Może na wstępie byś się chociaż przywitała? – nagannym tonem zwróciła uwagę swojej przyjaciółce.
– Czasami zachowujesz się jakbyś była moją matką. Cześć. Miło cię słyszeć. Co robisz?
– Zastanawiam się kto zabił.
– Do reszty ci odbiło!? Co tam się u Was dzieje?
– Daj spokój. Książkę czytam.
– Wystraszyłaś mnie, myślałam, że znowu się w coś wpakowałaś. Co tym razem czytasz?
– Do trzech razy śmierć Alka Rogozińskiego. Pamiętasz mówiłam ci o Jak cię zabić, kochanie?
– Pamiętam! O mały włos mój mąż sam się nie spakował, myśląc że to poradnik – zażartowała dziewczyna. – To co tym razem wymyślił ten Rogoziński?
– To jest mistrz zamykania swoich bohaterów w małej przestrzeni. Potem rach ciach ktoś umiera, tutaj nawet trzy razy, a podejrzany jest każdy. I chociaż wydaje się, że mamy ograniczoną liczbę podejrzanych osób i prawdopodobieństwo wytypowania właściwej osoby jest liczbą skończoną to autor tak sprytnie układa fabułę, że został mi ostatni rozdział, a w ogóle nie mam pojęcia kto zabił! Dasz wiarę? Ale to nic. Najciekawsze jest to, że tym razem bohaterowie to śmietanka towarzyska polskiej sceny pisarskiej. I niby to fikcja, a podczas lektury zastanawiasz się, czy aby na pewno Rogoziński korzysta z tego co podsunie mu wyobraźnia, czy może jednak opisywane postaci mają swoje odzwierciedlenie w rzeczywistości. Co więcej prztyczek w nos dostaje blogosfera i niektóre typy czytelników. Dużo tutaj ironii, przerysowania i zdrowego dystansu, gdyż jak wiadomo sam jest częścią tego świata.
– W końcu odkryłaś mordercę? zapytała przyjaciółka zniecierpliwionym głosem.
– Tak mnie słuchasz. Odkryję, jeśli tylko przeczytam ostatni rozdział! Mówiłam ci, że nie mam pojęcia kto zabił te trzy osoby. Wiesz, zawsze denerwowała mnie lista bohaterów zamieszczana na początku książki, a u Alka świetnie się ona sprawdza. Zwłaszcza, że naprawdę jest spora liczba postaci a z czasem wychodzą powiązania między nimi i można się pogubić. W dodatku świetnie wplótł postacie jakie mogliśmy poznać w jego wcześniejszych książkach, ale przecież nic więcej ci nie zdradzę, sama wiesz dlaczego.
– Wiem, wiem. Gdybyś zdradziła odebrałabyś mi frajdę z lektury, a tego byśmy nie chciały, Już trochę Cię znam. – zaśmiała się dziewczyna. – A podobna jest ona do poprzedniej?
– Jeśli chodzi o fabułę to wiadomo, że nie. To całkiem nowa seria, w której prym wiedzie Róża Krull. Babka, która całkiem zgrabnie potrafi wpakować się w kłopoty, nieustanie się zakochuje i sprawia problemy swojemu agentowi. Ale polubiłam ją! Jeśli chodzi o poczucie humoru i dystans to Rogoziński nie zawodzi. Osobom, którym jego wcześniejsze książki przypadły do gustu ta również się spodoba. Zdaje sobie sprawę, że być może nie trafi ona do gustu wszystkim. W moje poczucie humoru trafia i wiele razy udało się autorowi mnie rozbawić. Komedia kryminalna w jego wykonaniu ma to do siebie, że trupy są, jednak nie znajdują się w centrum. Stanowią punkt wyjścia do kreacji fabuły, liczy się cała otoczka, szczegóły, które mają znaczenie. I chociaż czasami wszystko zbyt łatwo się układa po myśli bohaterów to nie wpływa to na odbiór całości. To naprawdę przemyślna i udanie napisana historia.
– Czyli książę komedii kryminalnej w formie?
– Królowie i książęta są w bajkach i tego się trzymam. Nie lubię tego literackiego namaszczania na królowe, książęta i całą resztę. Niemniej to kolejna udana pozycja w dorobku autora. A ja dalej jestem ciekawa, jak poradziłby sobie w pełnokrwistym kryminale. Ale wiesz właśnie dzisiaj premierę ma jego opowiadanie w zbiorze Ekspolzje, do którego zaprosił go Janusz Wiśniewski. Uprzedzając twoje pytanie, tak ten od Samotności w sieci. Chociaż sam nie lubi tego skojarzenia o czym przyznał w rozmowie z Dorotą Wellman w wywiadzie rzeka Spotkanie po latach. Wracając do Rogozińskiego myślę, że to może być jego nowa, całkiem ciekawa odsłona.
– Wiesz, muszę już kończyć, a ty jak zwykle przekonałaś mnie do kolejnej książki. Idź czytać ostatni rozdział tylko nie waż się zdradzać mi zakończenie. Bo uduszę. I będzie do czerech razy śmierć. Pa. – rzuciła na pożegnanie i się rozłączyła.
Marta wzięła książkę, której już sama okładka przyciąga oko i wróciła do czytania. Gdy dotarła do ostatniej strony zaskoczyło ją nie tylko same rozwiązanie zagadki kryminalnej, ale też jeszcze jedna dosyć istotna kwestia. Po ciuchu pochwaliła autora za pomysł, odłożyła książkę, jednak jeszcze wiele razy uśmiechała się w duchu na wspomnienie poczynań bohaterów i całą misterną zagadkę, jaką stworzył autor.
Autor na wstępie zaznacza, że wszystkie wydarzenia są tworem jego wyobraźni, wyjaśnia kilka kwestii a na końcu pada pytanie: Uwierzyliście? Zatem również mogę napisać, że wszelkie podobieństwo i opisane wydarzenia są wytworem mojej wyobraźni, bo przecież nikt normalny nie rozmawia przez telefon o książkach które czyta. Uwierzyliście? 😉