Dzisiaj będę Was przekonywać do tego, abyście przeczytali książkę Nora, tego nie ma w scenariuszu. Mam nadzieję, że mi się to uda!
Lato to czas, kiedy z chęcią sięgam po lżejsze tytuły, a że Wydawnictwo Insignis wyszło z propozycją współpracy reklamowej przy książce Nora, tego nie ma w scenariuszu chętnie się zgodziłam. To pozycja idealna na jeden lub dwa wieczory, gdyż ma niecałe 300 stron, ale jestem pewna, że pokochacie ją tak jak ja! Uwielbiam komedie romantyczne, a ta była naprawdę urocza i zabawna.
Nora pisze scenariusze do telewizji. Dosyć schematyczne, jednak takie najlepiej się sprzedają. Kiedy zostawia ją mąż na podstawie swojego życia również tworzy scenariusz filmu. Przed domem właśnie rozkłada się ekipa filmowa, Nora jeszcze nie wie, jak bardzo zmieni to jej życie. W rolę jej męża ma wcielić się znany aktor. Leo bardzo szybko wkupuje się w łaski Nory, a z czasem między tą dwójką rodzi się uczucie. Kobieta zapomina jednak, że życie to nie film i musi przełknąć gorzkie rozczarowanie. A może jednak w życiu jest czas na happy end, jeśli tylko damy sobie szansę? Może czasami warto zaryzykować?
Nora, tego nie ma w scenariuszu to urocza, ujmująca i zabawna komedia romantyczna, w której życie przeplata się z marzeniami i walką o nie. To historia o tym, że czasami los ma dla nas swój plan tylko musimy chcieć zaryzykować, by to o czym marzymy się ziściło. Komedia romantyczna rządzi się swoimi prawami, jednak i tutaj autorce udało się wpleść takie zwroty akcji, które sprawiły, że do samego końca nie wiedziałam, czy mogę liczyć na szczęśliwe zakończenie. Czy się doczekałam? Jak wspominałam, życie to nie film, więc aby się tego dowiedzieć musicie sami sięgnąć po tę powieść. Ja gorąco Wam ją polecam! Trafia na listę ulubieńców tego gatunku!
