Uroki promiennych dni to czwarta, ostatnia już część Sagi krynickiej autorstwa Edyty Świętek. Trochę mi żal, że to już koniec, gdyż to jedna z moich ulubionych serii.
Jedną z serii, na których kontynuację czekałam jest właśnie wspomniana na wstępie Saga krynicka. Uroki promiennych dni to zakończenie całej sagi, którą naprawdę Wam polecam. Dzisiaj w ramach współpracy reklamowej z Wydawnictwem Mando nieco więcej Wam o niej opowiem.
Aurelia nadal martwi się o swoich wychowanków. Stanisław w końcu chce się ustatkować, z kolei Teosia nie w głowie ma zamążpójście. Została pielęgniarką we Lwowie i tam oddaje się pracy. Jej poglądy nieco ulegają zmianie, gdy ponownie spotyka Nikodema, jednak ich zatargi rodzinne stoją na przeszkodzie do szczęścia. Wojna i jej skutki, hiszpanka panująca w Europie i wizja głodu. A w tym wszystkim zwyczajni ludzie, którzy mimo wszystko starają się żyć normalnie.
Kolejny raz wspomnę to, co już pisałam. Edyta Świętek w piękny i malowniczy sposób snuje swoją opowieść. Pokazuje życie, w którym najważniejsza jest pozycja społeczna, utarte konwenanse i życie według przyjętych schematów. Z drugiej jednak strony jej bohaterki potrafią postawić na swoim i coraz częściej zabiegać o swoje prawa. To wciągająca od pierwszych stron opowieść pełna tajemnic, krzywd i intryg, które czasami prowadzą do niebezpieczeństwa. To także historia o kobiecej przyjaźni, miłości na przekór wszystkiemu, rodzicielskiej miłości niezależnie od biologicznych powiązań i o nadziei, którą warto mieć do samego końca. Co mogę dodać? Chyba tylko tyle, że to pasjonująca lektura, która pokazuje, że życie bywa przewrotne i czasami ma dla nas niespodzianki, o jakich nawet nie marzymy. Uroki promiennych dni dopełniają sagę krynicką i losy jej bohaterów. Przeżyłam z tą serią wspaniałą literacką przygodę i trochę mi smutno, że to już koniec. Polecam!