Strona głównaWywiadyMarzę, by wszystkie moje działania przynosiły mi nadal ogromną frajdę, wywiad z...

Ostatnio opublikowane

Marzę, by wszystkie moje działania przynosiły mi nadal ogromną frajdę, wywiad z Magdaleną Witkiewicz

Jakiś czas temu pisałam Wam o najnowszej książce Magdaleny Witkiewicz, a dzisiaj zapraszam Was na rozmowę z autorką.

Kiedy zrodził się w Tobie pomysł, by założyć własne wydawnictwo? Kto wyszedł pierwszy z inicjatywą, Ty czy p. Anna?

Ten pomysł dojrzewał we mnie od lat. Myślałam o tym, potem byłam przekonana, że ten pomysł jest zupełnie bez sensu, potem znowu wydawał mi się najlepszym pomysłem na świecie. Z Anią (Anna Seweryn) współpracuję już od lat, redagowała moje książki od czasów „Jeszcze się kiedyś spotkamy” i – cóż tu ukrywać – złapałyśmy flow!

O wydawnictwie zaczęłyśmy rozmawiać już jakiś czas temu. Ale nie mówiłyśmy o żadnych konkretach. Myślałyśmy, że może kiedyś, może za jakiś czas… I dopiero gdy przeczytałyśmy książkę naszej przyjaciółki Agnieszki Zakrzewskiej „Gwiazdy nigdy nie gasną”, to poczułyśmy impuls, że nadszedł właściwy moment. Nikt nie wydałby tej książki ładniej niż my… Ona była impulsem, by zacząć nowy rozdział w naszym życiu.

Trudno jest stawiać pierwsze kroki na rynku wydawniczym? Z czym miałyście największy problem?

Nie zastanawiałyśmy się, czy to trudne, czy nie. Po prostu nadszedł taki etap w życiu, że przyszedł czas na coś nowego. Taki kolejny krok, który chyba musiał nastąpić prędzej czy później. A co jest najtrudniejsze? Język prawniczy umów. I umowy. Tego bardzo nie lubimy. Kochamy natomiast wyzwania. Do tej pory wydałyśmy dwie książki, wkrótce kolejna, jak na razie wszystko idzie nawet lepiej niż zakładałyśmy. Więc optymistycznie patrzymy do przodu. I bardzo fajnie się uzupełniamy. Ja jestem wizjonerką i marzycielką, a Ania bardzo konkretna. Ja liczę przychody, a Ania koszty 🙂

Łatwiej jest być pisarką czy wydawczynią?

To jest zupełnie coś innego. Gdybym nie była pisarką, nigdy nie zostałabym wydawczynią. Po prostu nadszedł kolejny etap rozwoju. Uznałam, że trzeba wziąć sprawy w swoje ręce i iść do przodu. Nigdy nie rozpatrywałam tego, czym się zajmuję, pod względem trudności. Po prostu łapię byka za rogi. Wiem, że wiele rzeczy mogę się nauczyć i wtedy już nie będzie to takie trudne. Z pewnością jako wydawca robię rzeczy, których wolałabym nie robić, ale jestem przekonana, że przyjdzie czas, gdy te nielubiane przez nas zadania będziemy zlecać komuś, kto będzie je wykonywał z przyjemnością.

Przechodząc do Twojej najnowszej książki. Jak sama zauważyłaś, jest inna niż te, do których nas przyzwyczaiłaś. Kiedy powstał na nią pomysł?

Pomysł jak zawsze dojrzewał we mnie jakiś czas. Zabierając się za tę książkę, nie zdawałam sobie sprawy, że będzie ona aż tak terapeutyczna, aż tak psychologiczna. Myślałam, że będzie dużo lżejsza. Ale, jak to często bywa, podczas pracy tracę kontrolę i wychodzi zupełnie inaczej. Widać potrzebowałam akurat takiej powieści. Bardzo często piszę właśnie to, czego potrzebuję. A zawsze piszę to, co mi w duszy gra.

Kryzysy w małżeństwie to podobno normalna sprawa prędzej czy później, jeśli się Wam zdarzają to masz na nie jakieś rady?

Myślę, że w tej powieści pokazałam bardzo dużo siebie. To była też taka autoterapia. Dużo jest tam mnie i dużo jest mojego męża. I są też jego słowa. Kiedyś, podczas jakiejś sprzeczki, powiedział mi: „Madziaku, po co my się właściwie kłócimy, przecież globalnie chodzi nam dokładnie o to samo”. I to jest prawda. Chodzi o to, byśmy byli szczęśliwi. Czasem jedno z nas jest przekonane, że do tego szczęścia idzie się, skręcając w lewo, a drugie, że w prawo. Ale na pewno chcemy się tam na końcu spotkać. I myślę, że podczas każdego kryzysu dobrze o tym pamiętać. Że chodzi nam o to samo. O co? O happy end, oczywiście!

W tym roku na ekrany kin trafi film na podstawie Twojej powieści Uwierz w Mikołaja, jakie to uczucie? Stresujesz się?

Ten film to spełnienie moich marzeń. Nie stresuję się, bo ufam twórcom. Za ten film zabrali się profesjonaliści. Czytałam scenariusz Ilony Łepkowskiej i dwukrotnie byłam na planie, i jestem zachwycona. Kiedyś ktoś w wywiadzie zapytał mnie, jaka jest moja rola na planie. Odpowiedziałam, że jestem nieustająco zachwycającym się obserwatorem. I to prawda. Tam gra taka plejada gwiazd, że trudno się nie zachwycać. Premiera już w październiku, a teraz właśnie wróciłam do Happy Endu i piszę drugą część Uwierz w Mikołaja. Będzie miała tytuł Telefon od Mikołaja. Już nie mogę się doczekać, kiedy czytelnicy poznają moich nowych bohaterów, bo świetnie bawię się przy pisaniu tej powieści.

Czy po tylu latach bycia pisarką wciąż siadasz do pisania z entuzjazmem czy zdarza Ci się mieć czasami dosyć tego zawodu?

Nigdy nie mam tego dość. Oczywiście, miewam gorsze dni, a nawet tygodnie, gdy nie chce mi się pisać. To zupełnie normalne. I dlatego jestem teraz również wydawcą. To pomaga mi na oddech od pisania, ale też czasem w tym pisaniu przeszkadza. Ale nie wyobrażam sobie, bym miała robić cokolwiek innego. Czasem wstaję, piję kawę i siadam do komputera z myślą: „Aleś ty się w tym życiu urządziła!”.

A co jest najtrudniejsze dla Ciebie w pisaniu?

Zabranie się do roboty! I regularność, i systematyczność. Jestem bardzo niesubordynowana. Jak już zabiorę się do pracy, to idzie, ale zabrać się to jest dopiero wysiłek!

Jaka książka zrobiła na Tobie wrażenie w ostatnim czasie i możesz ją polecić moim czytelnikom?

Ostatnio przeczytałam książkę Małgorzaty Garkowskiej Wybór matki. Ukaże się w naszym wydawnictwie już 24 sierpnia. Jak Gosia pięknie pisze! Jestem zachwycona tą powieścią. Akcja zaczyna się w 1946 roku w Płocku. Jest o miłości i o czasach, gdy wojna się skończyła, ale tak naprawdę jeszcze trwa w sercach wielu ludzi. I trzeba sobie z tymi jakoś poradzić.

O czym marzy Magdalena Witkiewicz?

O tym, bym miała wytrwałość do pisania, by nasze wydawnictwo – Wydawnictwo FLOW – rosło w siłę, byśmy przyciągały do nas fajnych ludzi. Bo fajni ludzie wokół to naprawdę skarb. I marzę, by wszystkie moje działania przynosiły mi nadal ogromną frajdę.

Marta Mrowiec
Marta Mrowiec
Czyta, pisze, biega, chodzi po górach, ogląda mecze i słucha rapu. Nietypowo typowa kobieta.

Komentarze

Najczęściej czytane