Strona głównaWywiadyRutyna jest czymś, co mnie gubi, dlatego stale poszukuję dla siebie nowych...

Ostatnio opublikowane

Rutyna jest czymś, co mnie gubi, dlatego stale poszukuję dla siebie nowych rozwiązań, wywiad z Magdaleną Majcher

W środę premierę miała najnowsza książka Magdaleny Majcher, a dzisiaj zapraszam Was na rozmowę z autorką.

Wygląda na to, że Po tamtej stronie lustra kończy pewien etap w Twoim pisarskim życiu. Nie odnajdujesz się już w tym gatunku?

Na tę chwilę nie widzę dla siebie perspektyw w literaturze stricte obyczajowej, bardziej spełniam się i realizuję tworząc książki oparte na faktach i około kryminalne. Nie wiem, co przyniesie dalsza przyszłość, ale obecnie w moich planach są wyłącznie powieści z gatunku true crime, thrillery/kryminały oraz coś zupełnie nowego! Dosłownie przed chwilą oddałam ostatnie teksty do zbioru wywiadów, który ukaże się na początku przyszłego roku. Ten projekt okazał się dla mnie niezwykle cennym doświadczeniem i dał mi ogrom satysfakcji. Rutyna jest czymś, co mnie gubi, dlatego stale poszukuję dla siebie nowych rozwiązań. Zadebiutowałam w 2017 roku, ja już jestem zupełnie innym człowiekiem, niż wtedy, więc nie mogę od siebie oczekiwać, że będę pisać cały czas to samo i tworzyć w tym samym nurcie.

Po tamtej stronie lustra porusza bardzo trudny temat, czy napisanie tej historii też było trudne?

Nie. Napisanie tej historii było dla mnie oczyszczające. Moje największe lęki zawsze były związane ze śmiercią dzieci, rozmawiałam o tym z mężem i znajomymi, okazało się, że na co dzień nikt o tym nie myśli, nie zastanawia się nad tym, bo nie ma ku temu powodów. Ja też nie miałam, moje dzieci były i są zdrowe, pomijając ten czarny epizod w moim życiu, kiedy mój syn zachorował na neuroboreliozę, a w konsekwencji rozwinęło się u niego zapalenie opon mózgowo-rdzeniowych.

Oczy otworzyła mi książka „Nie zaczęło się od ciebie” Marka Wolynna. W pewnym momencie autor nakazuje czytelnikom zadać sobie pytanie, czego najbardziej boją się w życiu. Bez namysłu odpowiedziałam, że śmierci dziecka. W następnym pytaniu Wolynn pyta o to, czy w najbliższej rodzinie wydarzyła się taka sytuacja, która u mnie wywołuje lęk. Tak, moja babcia pochowała swojego pierwszego syna. Jej trauma z tym związana przeszła na mnie. Praca nad „Po tamtej stronie lustra” pomogła mi się z tą traumą i wynikającymi z niej lękami uporać.

Co sprawiło Ci przy jej tworzeniu największą trudność?

Chyba te rozdziały zawierające fragmenty pamiętnika Agaty. Musiałam wejść w skórę matki w żałobie, zrozumieć jej emocje, wiarygodnie przelać je na papier. Ale nadal twierdzę, że to było bardzo oczyszczające.

Który etap pracy nad książką jest dla Ciebie najbardziej uciążliwy?

Dla mnie zawsze najbardziej uciążliwy jest ten etap, kiedy jestem gdzieś między połową a ¾ książki. Na początku jest mnóstwo energii, chęć do działania, która z każdą kolejną napisaną stroną ulatuje. Jak jestem w połowie, zawsze mam kryzys. Ostatnią ¼ piszę w ciągu kilku dni, bo jestem na fali, wiem, że już niedługo skończę i jestem podekscytowana.

Co najbardziej zaskoczyło Cię w byciu pisarką?

To, jak różnie czytelnicy odbierają moje książki. Mnie się czasem wydaje, że napisałam na taki i taki temat, czytam później recenzję i okazuje się, że czytelnik twierdzi coś zupełnie innego, on odbiera tekst na podstawie jego doświadczeń, poglądów, sposobu na życie, i tak dalej. To jest coś niesamowitego i absolutnie magicznego. Dlatego, jako pisarka, apeluję do polonistów: nie zadręczajcie uczniów pytaniami „co autor miał na myśli?”. 😊 Niech sami interpretują tekst na dowolny sposób! Moje książki żyją tyle razy, ile zostaną przeczytane, i za każdym razem jest to inne życie.

Gdyby nie pisanie to…

Umarłabym z głodu! Serio, nie nadaję się do żadnej innej pracy!

Czy po tylu latach bycia pisarką wciąż siadasz do pisania z entuzjazmem, czy zdarza Ci się mieć czasami dosyć tego zawodu?

Od października do czerwca praktycznie nie pisałam, miałam ogromny kryzys twórczy i wydawało mi się, że już się skończyłam jako pisarka. Naprawdę, zero pomysłów, zero chęci, zero motywacji… Nawet nominacja do Bestsellerów Empiku mnie nie zmotywowała, a to była przecież przeogromna rzecz! Nałożyło się na to wiele czynników. Im bardziej na siebie naciskałam, im bardziej wmawiałam sobie, że muszę, tym bardziej nie mogłam. Na dodatek miałam deadline nad głową… To był dla mnie bardzo trudny czas. Wiedziałam jednak, że muszę wrócić, bo patrz wyżej, nie nadaję się do żadnej innej pracy. 😊 Dałam więc sobie czas, dużo czasu, zawaliłam deadline i, uwaga, świat się nie zawalił! To był długi proces, musiałam pewne rzeczy sobie przemyśleć, zdefiniować siebie jako pisarkę na nowo. Wróciłam silniejsza i z zupełnie nową wiedzą. Teraz już wiem, że jeśli coś takiego znów się wydarzy, po prostu muszę sobie odpuścić, zrobić dłuższą przerwę, zająć się czymś innym. Bardzo pomógł mi też wyjazd do Grecji. Uwielbiam podróże, a południowy styl życia w pełni mnie definiuje. To dla mnie nauczka, żeby zawsze mieć na koncie pieniądze na jakiegoś lasta! 😊

Wiem, że pracujesz nad nową książką. Możesz już zdradzić co to będzie?

Dosłownie przed chwilą oddałam powieść i ostatnie wywiady do zbioru, o którym mówiłam wcześniej. Powieść to inspirowanymi prawdziwymi wydarzeniami kryminał, druga książka jest dla mnie bardzo ważna z powodów osobistych, ale nie chcę i nie mogę jeszcze mówić, czego dotyczą te wywiady.

I na koniec czy jest taka książka, do której często wraca Magdalena Majcher?

Tak, Harry Potter! Teraz wracam już do tego uniwersum z moimi dziećmi, ale kiedy sama byłam dorastającą dziewczyną czytałam każdy tom po kilka, a nawet kilkanaście razy! Jestem wdzięczna J.K. Rowling za tę serię, bo za jej sprawą pokochałam literaturę do tego stopnia, że stała się nie tylko pasją, ale też sposobem na życie.

Marta Mrowiec
Marta Mrowiec
Czyta, pisze, biega, chodzi po górach, ogląda mecze i słucha rapu. Nietypowo typowa kobieta.

Komentarze

Najczęściej czytane