Ostatnio opowiadałam Wam o najnowszej książce Agnieszki Płoszaj, a dzisiaj zapraszam Was na rozmowę z autorką.
Jak wspomina Pani swój debiut?
Mój debiut był oczywiście dla mnie dużym wydarzeniem. Przypieczętowaniem moich starań i pracy oraz dowodem na to, że obrany kierunek był słuszny. Był też dużym zaskoczeniem dla wielu osób, bo nie mówiłam głośno, że piszę.
Czy rynek wydawniczy mocno się zmienił od tego czasu Pani zdaniem, i czy były to zmiany na lepsze?
Rynek wydawniczy zmienia się wraz z preferencjami czytelnika. Jak to w biznesie, to klient decyduje o tym, co jest wydawane, który autor, który gatunek. Na szczęście kryminał ma się dobrze, jest modny i chętnie czytany.
Czy teraz debiutując podjęłaby Pani jakieś inne decyzje? Coś zmieniła?
Chyba nie. Nie mam poczucia, że popełniłam jakiś błąd. Trudności jakie napotkałam były raczej lekcją niż porażką. Niczego nie żałuję. Nie na wszystko miałam wpływ.
Pracuje już Pani nad kolejną częścią? O ile taka się pojawi.
Tak, pracuję nad czymś nowym.
Wena. Istnieje, czy to pusty slogan?
W moim przypadku większą wartością jest czas niż wena. Ona pojawia się zawsze, gdy otwieram laptop, bo mam świadomość, że każda godzina jest na wagę złota.
Jak wygląda typowy dzień pisarki? Ile czasu poświęca Pani ma pisanie?
Jak wyżej. Nie jestem typowa. Każdy dzień jest inny. Nie mam przyjętych standardów. Carpe diem.
A prywatnie po jakie książki sięga Pani najczęściej? Czy ten króluje kryminał?
Najczęściej czytam książki dokumentalne, biografie i kryminały. Oraz masę materiałów związanych z tematyką, nad którą w danym momencie pracuję.
Książka, którą Pani zdaniem powinien przeczytać każdy to…?
Mały Książę.
